Nie idzie mi tak, jak oczekiwałam. Spadek wagi idzie powoli. No ale sama jestem sobie winna. Gdyby nie świąteczny, totalny luz, pewnie byłaby już szóstka z przodu, bo przed świętami było 71,5kg. Ostatnie ważenie - 73kg W tym tygodniu wpadłam już w rytm. Treningi robię z przyjemnością (minimalną, ale jednak ) Więc myślę, że nie będzie już wzrostów wagi
margarettttttttt
11 stycznia 2018, 21:50minimalna przyjemność, tak! skradłaś moje serce! ;) ;)
beatris64
12 stycznia 2018, 17:09Wcześniej ciężko mi się było zmobilizować, zawsze musiałam zrobić coś pilniejszego :) I tak pół dnia schodziło :) Teraz rano śniadanie, a potem ćwiczenia :) i cały dzień dla mnie.