Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
odliczanie :):):)


Odliczam dni do urlopu :) aby do piątku i dwa tygodnie wyczekiwanego, ukochanego, upragnionego urlopu :)

pomijając fakt, że nie dane było mi wybrać wolnego w zeszłym roku (cóż, taki charakter pracy) potrzebuję tego jak ryba wody, muszę naładować baterie, nabrać dystansu do spraw dużych i małych, wkręcić się w ćwiczenia i rozbujać rewolucję w głowie.

Niby to tylko dwa tygodnie ale dla mnie to AŻ dwa tygodnie :) 

Buzują we mnie endorfinki, w związku z powyższym oraz ze względu na poranne spotkanie ze słynną panią Chodakowską. Zrobiłam skalpel zaraz po przebudzeniu. Rozbudziłam się, przemęczyłam (kondycja nadal nie ta) ale w końcu zacisnęłam zęby i zrobiłam trening do końca. On i tak nie jest długi, nieco oszukiwałam (ciężko jest cięgle w górze trzymać noge która waży tonę ;)) ale dotrwałam do końca. i mam mieszane uczucia- bo fajnie, robię więc w końcu bez oszukiwania i bez marudzenia będę te 40 minut się machać myśl zasady "trening czyni mistrza"... ale jednocześnie zwala mnie z nóg fakt, że ja- no nie taka stara, a mam z tymi ćwiczeniami taki problem. No wstyd. Tym bardziej że rok temu nie sprawiało mi to takiego problemu, ale niestety, teraz trzeba się pomęczyć żeby powrócić do formy.

  • tastunia

    tastunia

    18 sierpnia 2015, 13:24

    udanego wypoczynku ;)