Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chyba jest dobrze


Witam Was wszystkich! 

Waga jakoś idzie pomalutku do dołu, mimo że miałam dwa dni "zwątpienia". Może nie takiego zwątpienia, co przedłużonej nagrody za wstrzemięźliwość przez kilka tygodni od słodyczy. Teraz oczywiście znów powrót. Dwa dni to jeszcze nie tragedia, tym bardziej, że treningi były i to dosyć intensywne. 

Dziś zrobiłam sobie pomiar na siłowni na wadze, a dokładnie na analizatorze składu ciała i zapisałam na stronie. (Pure Jatomi Fitness ma taką stronkę, gdzie możesz założyć konto kompatybilne z kontraktem. Można rezerwować zajęcia i zapisać sobie właśnie pomiary z analizatora i w ten sposób kontrolować efekty.) Myślę, że to będzie punkt startowy. Wcześniej to była "rozgrzewka", a od dziś 100% skupienia na redukcji. Przy okazji pomiaru rozmawiałam z trenerem i powiedział, że przy odpowiedniej diecie i ćwiczeniach (ale przede wszystkim diecie) swój cel - czyli minus 10 kg mogę spokojnie osiągnąć w 2 miesiące. Akurat tyle zostało do początku roku akademickiego. Może nie zależy mi specjalnie na opinii kolegów z roku, ale to ułatwia rozplanowanie redukcji. Mam wyznaczony konkretny czas, a to dobra motywacja. Przy każdym posiłku myślisz o tym i nie pozwala Ci "zboczyć ze ścieżki", bo przecież zostało tyle i tyle czasu. Swoją drogą, na początku listopada kończy mi się ROCZNY kontrakt na siłowni i szczerze mówiąc będzie mi ogromnie wstyd, jak chociaż nie zrobię wymarzonej redukcji, którą mogę osiągnąć przecież w 2 MIESIĄCE. To daje mi dodatkowego kopa.

Ostatnio zaczęłam chodzić na zajęcia fitness.

Zapisuję się na rano, co nie pozwala mi dodatkowo na leniuchowanie do południa. Zawsze to jakiś sposób. Rano trzeba wstać, zebrać się, pojechać na siłownie i ogień. Daje z siebie 110%. Na prawdę zachęcam do ZAJĘĆ FITNESS na siłowni. Tak nie poćwiczysz w domu. Nie chodzi mi o technikę, czy rodzaj ćwiczeń, bo to nie problem. Ta energia i zaangażowanie trenera przechodzi na Ciebie. Czujesz na sobie jego wzrok i ciężko Ci zrezygnować, a nawet przyśpieszasz. W domu dawno byś zrezygnowała lub chociaż zwolniła. W efekcie mało tego, że jesteś z siebie mega dumna, to jeszcze wychodzisz z sali absolutnie przemoczona z potu! Tam ma sens chodzenie z ręcznikiem. W każdej chwili możesz porozmawiać z trenerem w razie jakichkolwiek wątpliwości. Wiadomo, nie ułoży Ci diety za darmo, ale zapytać o kilka rzeczy go możesz. 

Pozdrawiam i życzę samych pozytywnych efektów! :)

  • kociarowa.kaska

    kociarowa.kaska

    1 sierpnia 2015, 07:56

    Super ze jesteś taka zmotywowana, z takim podejściem ba pewno osiągniesz sukces :) ja tez zauwazylam ze jak od czasu do czasu pozwolisz sobie na jakas przyjemność to sie nic nie stanie ;)