że tak to się skończy.
Moja waga na początek tygodnia to 84,2 :((( Wiem, że to nie tragedia, ale tego się można było spodziewać po takich pysznych lodach. Przez weekend nie miałam czasu na basen ale za to ostatni egzamin zepchnięty - ciekawe czy zaliczony??? Tuptałam solidnie, nawet zdarzyło mi się okrągłą godzinę. Pijam teraz czerwoną herbatkę, może będzie skuteczniejsza od zielonej..
@ zniknęła, pojawiła się wczoraj a dzisiaj znów nic... Może to przez to całe moje odchudzanie?
Chłopek też mnie zostawił na tydzień albo i dwa...
Znów o wszystkim muszę myśleć sama:(( Sama na zakupy, sama z dziećmi do dentysty, sama, sama, sama...:((
Dzieci jeszcze maja ferie i same nie wiedza co ze sobą zrobić, planów tysiąc gorzej z czasem na ich realizację..
Świetny początek tygodnia...chce pod kołderkę i spokoju dwa dni:((
Zmykam do pracy niestety, nie wszyscy mają ferie.
No to pomarudziłam.
Salineczka
22 lutego 2010, 10:53właśnie sobie czytam, ze nie tylko ja pofolgowałam :D no to mnie choć tyćkę uniosło z dolin rozpaczy. Trzymaj się kochana i nie daj sie chandrze!!!! Zatrzymaj sie na chwilkę i zamknij oczka i wyobraź sobie jak idziesz miastem, super ubrana (bo nowe ciuszki-mniejsze), z figurą marzeń a moze w obcasikach, pomalowana, pachnąca dobrymi perfumami (które kupiłaś sobie w nagrodę za efekty dietki). I zbierz się w kupę i brnij dalej do przodu. A ja będę Tobie i sobie oczywiście kibicować!!!!! (tyle że moim grzechem dni ostatnich były najgorsze w świecie frytki i to mega tony!!!!!!!)