Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
4 stycznia


Rano 73,8 kg :) Bez komentarza.

W nocy powstrzymałam się od jedzenia, w dzień jadłam od 9.00 do 21.00. Jogurt z musli, jabłko, zieloną zupę  z kromką chleba wieloziarnistego, ryż z gulaszem i surówką z białej kapusty, dwie kromki chleba z twarogiem z rzodkiewką i szczypiorkiem. Ilości starałam się brać takie jak w planie z Vitalii.

Przyszedł mój kurs. Cały, 24 lekcje. W planie sto sześć utworów. Oczywiście nauka grania z nut. Syn chodził rok do szkoły muzycznej, później przez lata uczył się w domu, więc nuty nie są mi obce. Przejrzałam pierwszą lekcję i mogłabym odrabiać pracę domową. Super, tak właśnie chciałam: powoli i przejrzyście. Mąż ćwiczy na basie, palce bolą, ale nie odpuszcza. Mam nadzieję, że chęci nas nie zostawią na pastwę losu. Warunki mamy świetne: Młodzi wspaniali, rozsądni i radzą sobie dzielnie, z pracą OK, Rodzice nie chorują, my też zdrowi, więc nie ma co siedzieć przy Ranczu, tylko trzeba się rozwijać. Jutro i w środę znowu odpoczywamy. Będziemy ćwiczyć :)