Waga 75,6 kg. Ostatnia zapisana była 18 czerwca 75,8 kg. W międzyczasie skakała nawet do 76,8 kg. Nie jest prosto, może to mało odkrywcze, ale ku pamięci zapisuję. Robię 2 minuty deski codziennie, pilnuję się z jedzeniem, zmieniłam piwo na bezalkoholowe (z lodówki smakuje genialnie, a ja bardzo lubię piwo). Z jedzeniem w nocy wpadki polegają na pieczywie, ale w tygodniu były tylko dwa wyskoki (raz do bułek orkiszowych własnego wypieku). Jem dużo surowych warzyw i nie jem węglowodanów wieczorem. To znaczy na jawie nie jem, bo w półśnie to jak wyżej 😁 Wymiary wpisałam, coś się bardzo delikatnie rusza w granicach centymetra, ale nie przywiązuję do tego wagi, bo nie jestem pewna czy w tych samych miejscach mierzę.
Pantalonki przyszły, są bardzo fajne. Nogawka troszkę podjeżdża czasami i wymaga poprawiania, ale myślę, że jak uda zeszczupleją, to nie będzie tego problemu. Poszukam jeszcze podobnych ciuchów. I będę mierzyła uda, tak właśnie postanowiłam.
Zebrałam się w sobie i wróciłam do ćwiczeń na klawiszach. Ustawiłam podstawowe pianino i brzdąkam. Doszłam do trzeciej lekcji, na dwie ręce (dobrze brzmi!) ćwiczę Panie Janie, Kurki trzy, Sto lat. Długo nie uczyłam się (ponad miesiąc) i zauważyłam, że palce mają pamięć! To mnie zmotywowało i zachęciło.
Tak uczyłam się zimą. Ale pulchne paluszki :))) Teraz mam szczuplejsze i opalone.
Po fryzjerze "fizjognomię" mam w stanie wygodnym i bardzo mi się strzyżenie podoba. Kolor błyszczący, aż miło mieć. Do okularów, a szczególnie szkieł, już się przyzwyczaiłam i jestem bardzo zadowolona. Zmieniłam zdjęcie profilowe.
W całości fotka wygląda tak:
Krzywo wyszłam, ale zauważyłam, że przechył mam w jedną stronę, nie wiem, czy od noszenia torby na jednym ramieniu taki nawyk nabyłam? Zauważyłam to obserwując się na telewizorze w sądzie, gdzie widać co się nagrywa w czasie rozprawy. Muszę nad tym popracować, ale nie wiem jak, bo lustra nie będę przed sobą pchać. Kręgosłup mam prosty, w każdym razie. Wada postawy pewnie to jest, nie szkieletu.