Nastała nudna niedziela, ale próbuję się nią cieszyć, bo jest to ostatnia niedziela wakacji... We wtorek do szkoły, a ja nie wiem co ubrać... Jutro jadę na zakupy, w sumie to moi rodzice jadą, a ja jadę na sępka i mam nadzieję, że uda mi się ich naciągnąć chociaż na jedną parę spodni 14 września mam egzamin na prawko i mam nadzieję, że w końcu zdam. Piszę w końcu, bo teraz będzie moje 4 podejście- oby ostatnie. No i nie będę musiała prosić rodziców żeby ze mną gdzieś jechali. Wsiadę w autko i sama pojadę Co do mojego nastawienia do odchudzania. Nie zamierzam się poddać i dalej walczyć, ale jestem w takim momencie, że mam ostatkę sił w sobie i zero nadziei jak narazie. Mam nadzieję, że jak zacznę chodzić do szkoły to sie pozbieram. Skończy się siedzenie w domu i myślenie cały dzień nad tym jaka jestem beznadziejna i bezużyteczna. Teraz będę wychodziła rano i wracała o 15, 16... zobaczymy jaki będę miała plan i ile lekcji. Z jednej strony nie chcę iść, bo będzie kupa nauki, a z drugiej koleżanki, dni szybciej mijają, czas szybciej leci i nie myśli się tak o jedzeniu ani o kaloriach... bo jak narazie to ja tylko o tym myślę 24 godz. na dobę. Ale jak pisze szczęśliwa24 co nas nie zabije to nas wzmocni:*** Jak narazie na śniadanie zjadłam 2 kanapki z masłem, serem i ketchupem i 1 jednego suhara posmarowanego dżemem, a na obiad kartofle z sosem i kapustę gotowaną. No i woda niegazowana po której cały czas chodzę do kibelka. Gorzej jak będę w szkole, na każdej przerwie toaleta należy do mnie hehe dodam zdjęcie i powiecie mi czy mogę być tak ubrana na rozpoczęcie roku czy lepiej będzie biała bluzka i czarna spódniczka...
magdalinkaa
30 sierpnia 2009, 14:29drugi! :D