Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pokusy...
16 stycznia 2012
Jak sobie radzicie z pokusami. Skąd bierzecie silną wolę? Kurczę, u mnie tego brak...:/ Powinni mnie zamknąć w domu na tydzień, pozbawić pokus jedzeniowych, to może by się udało..a tak to d..a:/ Ta przyniesie gorącą bagietkę i czekoladę, ten zaprosi na kolację, mama podeśle wałówkę. ..I jak tego wszystkiego nie zjeść? No jak? Co stracę ,to w ciagu następnych dni zyskam. Bilans wychodzi na 0.
pauvrette
16 stycznia 2012, 10:22Pokusa... wyleczyłam się z tego. Dawniej jak miałam iść do kogoś wieczorem na spotkanie to mnie chciało trafić bo wiedziałam, że albo się będę męczyć niemiłosiernie, albo odpuszczę i zjem absolutnie wszystko na co będę miała ochotę. Teraz jest inaczej. Nie wiem jak, ale wyćwiczyłam swoją silną wolę. Co to znaczy? 2 razy pomyślę zanim wezmę coś zakazanego, a jak już się zdecyduję to staram się potem nie mieć wyrzutów sumienia. Po prostu miałam kiedyś problem z napadami, w tygodniu jadłam pięknie a w weekendy odpuszczałam. taka sinusoida. Ale to do niczego nie prowadzi. Od czasu do czasu pozwalam sobie na przyjemności, ale rano lub w porze obiadowej, potem staram się jeść zdrowe, białkowe rzeczy :)