Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ostatnia kawa ...


Pję juz pół gdziny,, delektuję się, muszę zapamiętać jak smakuje, bo przez następne 2 tygodnie będę musiała zadowolić sie jednynie jej wąchaniem;) Jutro wybielanie zębów i przymusowa ,,biała dieta". Tylu pysznych, kolorowych  rzeczy trzeba sobie odmowić.. .ciekawe, czy efekt bedzie wart tylu poświęceń, no i pieniędzy. Jestem sceptycznie nastawiona., ale juz powiedziałam ,,a"..

Jestem ,,na fali" zup- kremów. Była porowa, marchewkowa z imbirem, teraz  dyniowa z mlekiem kokosowym i curry ( taka w stylu tajskim). Jutro pieczarkowa (pierwszy dzień ,,białej diety").

Waga nieco wzrosta, ale nie zmieniam  wagi na pasku, bo czuję,że jutro wróci do ,,paskowej". Zauwazyłam, że gdy uważam na to co jem, waga spada, a po kilku dniach stoi w miejscu lub nieco wzrasta, a potem znów spada. Zwykle jednak moment ,,stabilizacji" działał na mnie zniechęcajaco i szłam na dno.

Umówiłam sie w piątek na spotkanie z kolegą, którego nie widziałam od 8 lat. Ciekawość mnie zżera, bo zawsze mocno mnie intrygował, ale nigdy nie było nam ,,po drodze". Wczoraj wieczorem rozmawialiśmy o tym jacy bylismy te 8 lat temu. Kurczę, bardzo zmieniłam się...Myslę,że na korzyść. Stałam się świadomą siebie kobietą!:)