Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
bez tytułu


Jeszcze tydzień  z kawałkiem do świąt.. Tydzień dodatkowej pracy, życia w pośpiechu, zamieszania i tego całego szumu... Zdecydowanie wolę Święta Wielkanocne, ale to kwestia gustu...Chyba za bardzo ,,znęcam się" nad Bożym Narodzeniem...Ale od początku..

Mój dobry humor prysnął o godzinie 16ej. Za miesiąc czeka mnie bardzo nieprzyjemna ,,rozmowa" na szczeblu urzędowym..Już dziś zaczęłam się stresować. Ktoś, kto patrzy na to z boku stwierdziłby, że mój stres jest niepotrzebny, ale już taka jestem. Nie lubię ,,szumu" wokół swojej osoby.

Nie wiem jak Wy reagujecie na stres, ale ja zaczynam sprzatąć, układać rzeczy w szafie, porządkować papiery. Chyba podświadomie mam nadzieję, że porządek fizyczny wpłynie na mój spokój wewnętrzny i przywróci równowagę. Dziś też zacznę sprzatać...Troche mnie smutnawo...:/

Zbliża się koniec roku-czas podsumowań. Rok temu wazyłam dokładnie tyle ile dziś. Nic mnie nie ubyło, a przeciez miało...Patrząc na sukcesy Vitalijek  czuję się niekonsekwentna i niesłowna. Hm, dziwne, bo przecież w pracy jestem skrupulatna i obowiązkowa.                                                                                                                                        Może jutrzejszy dzień bedzie lepszy

  • alesza

    alesza

    14 grudnia 2012, 23:09

    Oczywiście, że będzie lepszy. Ale rozumiem Twój stres. Ja jak się denerwuję zwykle bardzo tęsknię do takich zwykłych czynności (np. chciałabym myśleć o tym, jaki obejrzeć film, co zrobić na kolację, kiedy pójść na zakupy itp.). I myślę, że świat byłby cudowny, gdyby nie ta jedna stresująca sytuacja. Ale później... jakoś się przez nią przechodzi i patrzy wstecz, nagle jest już za Tobą. :* Ta rozmowa musi być nieprzyjemna? Nie da się jej jakoś odczarować? Trzymam kciuki :**

  • Cailina

    Cailina

    14 grudnia 2012, 22:03

    Moze do mnie bys przyjechala posprzatac?;-)

  • Julcia0050

    Julcia0050

    14 grudnia 2012, 20:27

    Oj, ja też zdecydowanie wolę Wielkanoc :) obecnie mam już dość tych choinek, mikołajów...no ile można :( a potem 3 dni jedzenia, dodatkowe kg i rozpacz z powodu zbyt ciasnych spodni... i po co? ach, straszne to jest ;) najważniejsze: przetrwać i nie zwariować :))