Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Psiapsioly mi brak...sialala...


 Czy to normalne, ze na zime trace apetyt..? Na pewno bardzo wygodne, bo szklana mnie dzis zaskoczyla ukazujac 94.8. Pierwszy kg za mna. Takze 'so far so good'... zostalo jedyne 27 O.o

Powiem Wam, ze cholernie brakuje mi przyjaciolki (Boziu, alez mam dzis ochote sie pouzalac I wygadac :P I to nie tak, ze tu na emigracji mi jej brakuje, bo brak ten odczuwalam juz pare lat przed wyjazdem. Znajomosci z liceum sie rozmyly I ograniczaja sie do sporadycznych konwersacji textowych. Po podstawowce (zagranicznej) zostaly jedynie 'lajkowe' znajomsoci na FB...a ta jedhna najepsza kumpela ze studiow... coz, odleglosc I zalozenie wlasnej rodziny robi swoje. Gdyby nie to, ze w lubym mam przyjaciela najlepszego na swiecie chyba bym oszalala... ale jednak co psiapsiola to psiapsiola. Moze kiedys jeszcze sie takiej dorobie. W pracy laski sa extra, ale maja tu swoje grona przyjaciol poza praca, takze I na to liczyc nie moge. Nie mam z kim pogadac o durnotach chociaz.. o takich zwyklych babskich sprawach, nie mam z kim farbowac wlosow, czy wymieniac sie ciuchami (chociaz to raczej wina tuszy I cyckow. Haha)..

W sumie to odczulam to dopiero na wyjezdzie firmowym na Xmas party. Przed impreza jedna z lasek mnie czesala a druga malowala paznokcie. Pogaduchy, smiechy, muzyka. Kurde, mniej bolalo, jak nie wiedzialam co trace. Ech, smuteczek. 

W kazdym razie party bylo mega. Liczylam na to, ze znowu grube fotki zmotywuja mnie do odchudzania, a tu zonk, wyszlam spoko HAHAHA coz za skromnosc.. ale Kaman, jakbyscie widzialy te angielskie PYZY w miniowach I botkach pod galaretowate kolana od razu by Wam samoocena skoczyla w obloki. 
Paradoksalnie fakt, ze czulam sie swietnie w swojej skorze sprawil, ze wlasnie mam ochote walczyc dalej. Jesli juz 12kg w rok zrobilo taka, roznice , ze KAZDY mnie komplementowal co bedzie za kolejnych 10kg? 
Za*****e bedzie ot co. :D Oby tylko chwilowe zaburzenia jazni, gdy odzywa sie we mnie GrubaLilly ze swoim wkurzajacym glosikiem "f**k this world, zyje chwila, zezre batona, a martwic sie bedzie przyszla ja" nie przydarzaly sie za czesto o bedzie git. 

  • NaDukanie

    NaDukanie

    9 grudnia 2016, 12:48

    Jakze bliska jest mi twoja filozofia jesli chodzi o batona. Nie dajmy sie i walczmy... Co do braku przyjaciolki? No coz ciezko czasem o taka. Moja przyjaciolka tez mieszka daleko ode mnie ale mamy kontakt i wiemy o sobie bardzo wiele w sumie wszystko. Ale pracuje nad przyjaznia z wlasna siostra i choc nie ma jej blisko to jak jestem w Polsce to zawsze mamy '' dzien przyjazni'' i wtedy spedzamy czas tylko we dwie na pogaduchach , zakupach itp. Moze znajdz taka osobe z ktora bedziesz mogla nadrobic czas kiedy jestes w Polsce :) Mnie to bardzo pomoglo i nie smuce sie ze nie mam tu kolezanki do pogadania bo prawdziwa przyjaciolke mam w Polsce :) A tu w Irlandi mam kolezanki w pracy i tyle :)

  • aniaczeresnia

    aniaczeresnia

    9 grudnia 2016, 12:09

    Mam przyjaciółkę w Polsce, gadamy regularnie przez telefon, piszemy maile, mamy dobry kontakt. Tu na miejscu mam bliskie koleżanki ale to nie to samo. Czyżby po tylu latach istniała jeszcze różnica kulturowa?

  • jo-jo

    jo-jo

    9 grudnia 2016, 06:10

    Jestes na emigracji,ja w Hamburgu ....moze jestes niedaleko ;)

  • Maratha

    Maratha

    8 grudnia 2016, 21:05

    cos w tym jest ze na emigracji sie czasem mocniej odczuwa wlasnie brak psiapsioly. Moja najlepsza przyjaciolka w Polsce, widujemy sie raz na ruski rok, czasem pogadamy na fejsie... kolezanki z pracy fajne, ale czasem brakuje kogos z kim by mozna wyjsc na kawe, ploty, ponarzekac na faceta :D a xmas party tez mi humor poprawilo, bo zmiesscilam sie w kiecke rozmiar 14, byla nawet lekko za luzna. Cela na przyszly rok - size 10 moze nawet 8... :D

  • OddamPareKilo

    OddamPareKilo

    8 grudnia 2016, 19:55

    Tak już chyba jest z tymi laskami - mam to samo