Tako stało się, po raz pierwszy od 7-8 lat moje BMI znów zaczęło mieścić się w granicach normy. Jednak szczerze mówiąc inaczej wyobrażałam sobie ten moment. Byłam pewna, że ważąc poniżej 68kg będę wyglądać co najmniej oniemiająco, a prawda jest taka, że w tym stanie miałabym spore opory przed pojawieniem się na plaży. Rośnie natomiast moje zdziwienie odnośnie tego jak to możliwe, że przez tyle czasu godziłam się na wyglądanie jak świnia. Niesamowicie dziwi mnie fakt w jakiej iluzji i zakłamaniu żyłam. Jak nie docierało do mnie, że dobrze wyglądam jedynie w lustrze, gdy maksymalnie wciągnę brzuch i przybiorę do bólu nienaturalną pozę podczas gdy na zdjęciach z zaskoczenia wychodziłam co najmniej obleśnie albo, że moje ubrania przypominały bezkształtne worki. Chciałabym napisać, że nigdy więcej nie doprowadzę się do takiego stanu jak przed 2-3 laty kiedy ważyłam 86kg a może i więcej, ale wiem, że to bez sensu. Przez cały ten czas dużo myślałam o przyczynach mojej nadwagi i chociaż niepomiernie zwiększyła się moja wiedza o prawidłowym żywieniu, jego wpływie na właściwie każdy aspekt życia, to wciąż pozostałam bezbronna wobec emocjonalnego aspektu jedzenia. Wiem, że jeśli w moim życiu wydarzy się coś złego, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że ból będę łagodzić jedzeniem. Ktoś mógłby stwierdzić, że skoro mam taką świadomość to już połowa sukcesu, bo będę mogła w porę powiedzieć stop i zwrócić się z pomocą do psychologa, ale pozwolę to sobie skwitować chłodnym uśmieszkiem. Nie chcę bowiem wchodzić w dyskusję na temat stanu polskiej służby zdrowia i zasad w niej panujących. Powiem tylko, że gdybym poważniej podchodziła do kwestii samobójstwa już co najmniej 3 razy byłabym po drugiej stronie. W sumie skoro już uderzyliśmy w ten smutny ton, to rozwieję wasze wątpliwości kochane grubaski: schudnięcie 20kg magicznie nie sprawi, że wasze życie będzie lepsze, a przynajmniej nie w takim stopniu jak się spodziewacie. Jeśli jesteście poyebane i tego nie zmienicie, to będziecie poyebane i cały świat będzie się od was dyskretnie odsuwał. Jestem rozczarowana, to chyba najlepsze podsumowanie. Aczkolwiek nie ukrywam, że tli się we mnie nadzieja, że zrzucenie kolejnych 20kg uczyni mnie królową życia.