Zaraz się porzygam. Nie poszłam na terapię. Chyba już więcej nie pójdę z resztą. Rozjebałam sobie życie i jedyne na co zasługuję to potępienie. Kurwa, taka cwana się sobie wydawałam. Taka cwana, że dam sobie radę z dwoma chłopakami. Od pierwszego wezmę poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji, perspektywy na przyszłość, drugi da mi rozrywkę, seks i estetyczne widoki. Leżę. W kuchni piętrzą się brudne garnki w zlewie. Lodówka świeci pustką na wzór tej w mojej duszy. Po całym mieszkaniu walają się puste butelki po wodzie przemieszane z brudnymi ciuchami. Muszę posprzątać. Muszę zyskać ład. Nie chcę tracić mojego chłopaka, ale przecież już go straciłam tym co zrobiłam. Nie chcę być samotna, ale też nie chcę wiązać się z K. Co mam robić?