Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie jest fajnie :(


Zawalam (loser), a właściwie zawalałam (mam nadzieję już przestanę) na całej linii... 

Nie ćwiczyłam, jadłam słodycze (miała być dyspensa tylko na wycieczkę do fabryki czekolady, ale się przedłużyła (loser)), jadłam w nocy, nie wysypiałam się, a wczoraj złapałam takiego doła, że o 23 otworzyłam zachomikowaną na najwyższej półe w kuchni paczkę chipsów... Na szczęście pociamkałam kilka i stwierdziłam, że to niedobre... Więcej grzechów nie pamiętam... 


Co kilka nocy, mam ze sobą poważną rozmowę, taką typu "ogarnij się dziewucho!", ostatnią miałam we wtorek i nawet podziałało :)W środę od rana zaczęłam - dobre jedzonko, nie zaleganie w łóżku, omijanie słodyczy szerokim łukiem, sprzątanie mieszkania, produktywność 100%, wieczorem stwierdziłam, że może by coś poćwiczyć? 8)Jak pomyślałam tak zrobiłam - Poćwiczyłam "The biggest loser power walk 1" i Mel B - 10 minutowy trening nóg. Łoooo ja głupia!!

Nadszedł czwartek - zakwasy w tyłku i nogach takie, że rozważałam nie chodzenie cały dzień do toalety - bo przy każdym ruchu typu - siadanie-wstawanie ból wykręcał mi wnętrzności. A wieczorem, nadszedł kryzys - pół paczki Dumli piernikowych i trochę chipsów :( 

Dzisiejszy dzień należy do dnia wybitnych wyrzutów sumienia, po wczorajszym szaleństwie. Ale jak na razie jest dobrze i mam nadzieję, ze tak już zostanie :)Mogłabym się usprawiedliwiać, że wczorajszy dzień niechybnie zwiastował to co nadeszło dziś, czyli okres, ale stwierdziłam że nie ma co się usprawiedliwiać, tylko wziąć się w garść.

Poprzednie dni - lepsze gorsze, już minęły, tak jak mija dzisiejszy dzień, ale jestem zadowolona z dzisiaj - więc się pochwalę:

Menu:

Ś: Miska zupy pieczarkowej z wczoraj.

II Ś: jabłko 

Coś na ząb: batonik proteinowy - okazało się, że dziś zamknęli wcześniej stołówkę na uczelni :(a to było "najzdrowsze" w automacie z przekąskami.

Obiado-kolacja: 2 placki kalafiorowe i "sałatka caprese" - czyli jedna kulka sera mozzarella i 1,5 pomidora


Aktywność: 30km na rowerku stacjonarnym (cwaniak)(na zdjęciu jest mniej, bo pozostały dystans przejechałam później, bo nienawidzę zostawiać "nieokrągłych sum" czegoś).


Oby było tak dalej...8)



  • YoungAnna

    YoungAnna

    10 października 2015, 17:09

    Nie daj się dziewczyno, nie poddawaj się! Pomyśl, co będzie za kilka miesięcy :) pozdrawiam!

  • grubciaakasia

    grubciaakasia

    10 października 2015, 11:54

    jak ja dobrze znam ten głos, on do mnie też mówi! :( trzeba się trzymać. znajdź w sobie motywację by odmówić pokusom. trzymaj sie

  • e1272

    e1272

    10 października 2015, 01:48

    Jak wiesz, że blisko jest łakoć, to on to wyczuje i wykorzysta i po Tobie ;)))))) Zamień szafkę ze słodyczami na ew. maluśkie pudełeńko, tak na bóla ;)