Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
55 dni za mną. Mam dosyć, wycofuję się :(


Czwartek, 27.02.2104

Jestem zmęczona, mam dosyć psychicznej presji i ciągłego czwartkowego strachu. Zanim stanę na wagę przeżywam taki stres, że nie wyrabiam. Kończę to wariactwo, bo oszaleję. Ile można się odchudzać. Mam jedno życie i nie chcę go podporządkować rygorom i ograniczeniom. Zwłaszcza, że dzisiaj tłusty czwartek, a ja już marzę o wielkim stosie pączków, które wciągnę jak odkurzacz. 

Żartowałam !!!

Pozazdrościłam narzekalskim i postanowiłam spróbować jak to jest użalać się nad sobą.

Która z Was, moje Przyjaciółki uwierzyła w zmianę mojej decyzji? I to w momencie, gdy moja waga znowu pomalutku idzie w dół? Chyba żadna. 55 dni z Wami na Vitalii to uwierzcie mi czas, który spędziłam bardzo pożytecznie. Zdrowo się odżywiam, codziennie ćwiczę, mam niespożyte pokłady wspaniałego samopoczucia i dobrego chumoru. Od jakiegoś czasu polubiłam na powrót gotowanie. Przez ostatnie kilka lat to mój mąż Jurek zajmował się zakupami i kuchnią. A ja? Studiowałam, modrenizowałam firmę i szukałam tysięcy powodów, by nie zajmować się domem. Dzisiaj jest inaczej. W mojej kuchni pachną pyszności. Coraz częściej wymyślam różne dania, by sobie i moim domownikom sprawić przyjemność. Doceniam jakość tego, co mam na talerzu. Ojej, na talerzyku! Chcę, by moje małe porcje były wyjątkowe i smakowały jak rarytasy. Poukładałam swoje życie od nowa. Na wszystko znajduję czas. Już kiedyś tak było, że nadmiar obowiązków mnie mobilizował do działania i układał porządek dnia. I teraz jest tak samo. Nie mam czasu na lenistwo i odkładanie wszystkiego na jutro. Realizuję systematycznie postanowienia i jestem z siebie bardzo zadowolona :)

Dzisiaj tłusty czwartek. Nie ruszają mnie pączki i faworki. Nigdy za nimi nie przepadałam, chociaż znam ich smak z dzieciństwa. Tym łatwiej jest mi złożyć deklarację, że nie tknę dzisiaj ani kawałeczka. A czym w tłusty czwartek będę raczyć swoje podniebienie?

śniadanie: kanapka francuska na pieczywie chrupkim, gruszka

2 śniadanie: sałatka brokułowa z serem feta, kiwi

obiad: pulpeciki drobiowe, surówka z czerwonej kapusty

podwieczorek: kanapka na waflu ryżowym z szynką z indyka i ogórkiem, mandarynka

kolacja: leczo z cukini z kromką chleba razowego

Wszystkie posiłki to 1012 kcal.  I nie ma już miejsca na tłustoczwartkową rozpustę!

 

Wytrwałości moje drogie, nie dajcie się :)


I może jeszcze to...

  • Asiula.m1982

    Asiula.m1982

    28 lutego 2014, 21:42

    dziękuje za radę :))) Spróbuję tych ćwiczeń czasami człowiekowi należy się chwilka relaksu :)))

  • rozanaa

    rozanaa

    27 lutego 2014, 19:04

    Gdy przeczytałam tytuł od razu pomyślałam, że coś mi to do Ciebie nie pasuje, z poprzednich wpisów poznałam Cię jako silną kobitkę, która tak łatwo się nie poddaje. Ja dziś niestety uległam tradycji i pączek zaliczyłam, pozdrawiam:)

  • Karampuk

    Karampuk

    27 lutego 2014, 15:09

    a myslałam ze ci odwaliło "P, dzisiaj jem tylko wirtualne pączki, prawdziwego nie zjadłam ani nie mam zamiaru zjesc

  • andzia655

    andzia655

    27 lutego 2014, 12:10

    Ja należę do tych co nie uwierzyli :))) A jeśli chodzi o pączki, to jestem tego samego zdania,że jeśli cały rok nie zjadłam ani jednego pączka, to w tłusty czwartek też nie muszę.