Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pracowity, ale przemiły weekend :)


7 grudnia 2015

W sobotę postanowiłam szybciej wrócić z pracy. Jaś i Kasia zapowiedzieli się na niedzielny mikołajkowy obiad. Skakałam z radości. Chciałam przygotować coś wyjątkowego, pysznego. Okazało się, że mój kochany wnuczek wiedział na co ma ochotę i poprosił o penne ze szpinakiem. Kłopot z głowy, przestałam myśleć nad menu i zabrałam się do roboty. Dobrze było mi w kuchni, przyzwyczajam się w końcu do nowych pomieszczeń :) 


Z przepisu publikowanego przez Vitalię dzień wcześniej przygotowałam domowe kostki rosołowe. Od dłuższego czasu mam bzika na tle zdrowego odżywiania się. Artykuły pisane przez Vitalię czytam z uwagą i koryguję co tylko mogę w domowym menu. Unikam glutaminianu sodu i produktów, w których się znajduje. Unikam także syropu glukozowo-fruktozowego, bo to nic dobrego. Nie jest łatwo znaleźć na sklepowych półkach żywności wolnej od tych paskudnych dodatków. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, do czego zostają dodawane. Najgorsze, że znajdują się w produktach dla małych dzieci. I kto na to pozwala? 


Podczas piątkowych zakupów postanowiłam znaleźć dobry dżem. Odwiozłam Jurka na mecz i miałam 2 godziny na zakupy. Weszłam do dużego sklepu, założyłam okulary i do roboty! Zdejmowałam z półki słoik po słoiku i z uwagą czytałam skład. W najtańszych dżemach sama chemia, sięgnęłam po te najdroższe i otworzyłam z przerażeniem oczy - to samo !!!  Wreszcie wpadł mi w ręce mały słoiczek. Napis na etykiecie zachęcił do przeczytania składu. No wreszcie produkt bez syropu. Cukier, owoce i substancja żelująca. Producent Łowicz. Poniżej zdjęcie :) 

                               

Od przyszłego roku, biorąc przykład z Grubaski.Anety przetwory zrobię sama. Nie jadam często dżemów, dlatego znajdę czas, by przygotować kilka słoików na swoje potrzeby. 


W niedzielę rano rozpaliłam w kominku. Zrobiło się magicznie i bardzo, bardzo przyjemnie. Przygotowałam zupę używając własnej produkcji kostek rosołowych, dokończyłam penne, przyprawiłam sałatkę i nakryłam stół. Z niecierpliwością czekałam na moich gości, a potem? Cieszyłam oczy widokiem pałaszujących ze smakiem :) Jak ja lubię, gdy w weekend dom zapełnia się ludźmi. Po obiedzie, przy kawce graliśmy w grę, którą Jaś dostał od Mikołaja. Jaś jest fanem gier planszowych, to dobry strateg i trudno z nim wygrać. Tym razem zagraliśmy w Gorącego ziemniaka, radości i śmiechu było co nie miara :D. Najfajniejsze jest to, że cała rodzina zasiada do stołu i doskonale bawi się ze sobą bez względu na wiek. Jaś jest najmłodszy, ma 9.5 roku, a moja teściowa, która również do nas zawitała ma 80 lat. Cztery pokolenia przy wspólnej zabawie, piękny dzień<3.


Wieczorem zostaliśmy sami. Dom się wyciszył, a my długo siedzieliśmy przy kominku. Szkoda, że już pojechali, tak mi było dobrze, powiedziałam do Jurka. Jakieś stadne zwierzę odzywa się we mnie. Chciałabym znowu mieć ich przy sobie codziennie, tak jak kiedyś.


Jutro Lublin, a w czwartek tajemnicza podróż do Poznania, po być może przygodę życia. Napiszę o tym jeszcze. Posyłam wszystkim czytającym cieplutkie promyki słonka, które zaglądają do mnie przez okno. Miłego dnia Kochane ;).

  • sarunia66

    sarunia66

    12 grudnia 2015, 09:29

    Bożenko ,Mikołaj przychodzi do wszystkich ,czy się wierzy czy nie :)) może nie zawsze przynosi łakocie czy rzeczowy prezent ,niekiedy sprawia że mamy obok siebie najblizszych ,że cieszymy się zdrowiem ,że ktos sie do nas usmiechnął czy przytulił :)) i takie prezenty Mikołajkowe są najpiekniejsze ,miłego łikendu życzę

  • Grubaska.Aneta

    Grubaska.Aneta

    7 grudnia 2015, 12:16

    No że nie dałaś mi znać bo bym chętnie podeslala kilka słoiczków z truskawek porzeczek i moreli. :/

  • marii1955

    marii1955

    7 grudnia 2015, 11:01

    Spędziliście przemiły dzień :) Też ostatnio czytałam na temat tego syropu dodawanego gdzie popadnie ... a najgorsze jest , że dodawany jest do produktów dziecięcych np. żelki z witaminami , taak bardzo reklamowane w TV - porażka przecież . Nie ma nad tym wszystkim pieczy i odbioru jakościowego , tym bardziej ... wszyscy się prześcigają w produkcji - aby jak najwięcej sprzedać , rozreklamować pięknie - nic poza tym , żadnego dozoru - nic ... Czyżby czwartek w Poznaniu , to siedziba Vitalii ? Poczekamy , zobaczymy ... w każdym bądz razie BAW SIĘ WSPANIALE :) Buziaczki :)))))))))))))))))))))))