Krótko i na temat.
Była impreza. Było 1 piwo i kieliszek wiśniówki. Była garść płatków kukurydzianych, podczas gdy inni wcinali czipsy, ale później przeszłam samą siebie. Dałam się namówić na świeżego pączka prosto z piekarni o 1 nocy. W parę minut przed snem.
Reasumując było jakieś 2-2,5 tys. kalorii. - bo przez cały dzień trzymałam się wzorowo, a nawet jadłam mniej niż powinnam. Źle się z tym pączkiem czuje, chociaż był pyszny. Nigdy więcej takich niekontrolowanych akcji, wyprowadzę się z akademika i te świeże pączki nie będą już dla mnie.
paskudztwoo
28 maja 2010, 08:23alepączek potrafi tak pachnąć...ehhhh