Wczoraj rozmawiałam z koleżanką, która postanowiła zgubić zbędne kilogramy. W czasach szkoły średniej była szczuplutka i drobniutka, na studiach też nie wyglądała źle.
Ale teraz ma sporą nadwagę i wygląda źle.
Jak mówi, sama nie wie, skąd te kilogramy się wzięły.
Ja mam pewne przypuszczenia.. No, ale nie do tego zmierzam.
Ogólnie to nie jestem żadnym guru w kwestiach odchudzania, bo jestem całe życie na diecie ;)
Fakt, że jakiś czas temu poukładałam sobie pewne rzeczy w głowie i dzięki temu zmniejszam się, nie oznacza, że pozjadałam wszystkie rozumy.
Jednak wydaje mi się, że te podstawowe kwestie żywieniowe w diecie redukcyjnej opartej na MŻ znam.
Próbowałam jej wybić z głowy jedzenie wyłącznie 3 posiłków w ciągu dnia, ale jak grochem o ścianę... Jest święcie przekonana, że jedzenie rzadko i mało, pozwoli jej zgubić zbędne kilogramy. Twierdzi też, że nie jest w stanie więcej zjeść, bo jest najedzona.
Na diecie jest od początku stycznia, zgubiła zaledwie 2-3kg i jest bardzo niepocieszona, że tak opornie jej to idzie. Jej nadwaga to jakieś 20-25kg.
Jest szalenie uparta (ale ma raczej słabą_silną wolę) i ciężko mi ją przekonać do niektórych rzeczy. Niedawno próbowałam ją przekonać, że warto jeść chleb, zamiast katować się chlebkami typu wasa. No, ale też jakoś marnie mi to szło.
Myślę, że włos by się jej na głowie zjeżył, gdyby zobaczyła ile ja jem. Mam tutaj na myśli nie tylko ilość posiłków w ciągu dnia, ale także ich wielkość ;)
Próbujecie przekazywać swoją wiedzę na temat odchudzania innym?
Wiadomo, że nic nikomu nie można narzucić. Ja staram się sugerować, ale efekt jest tego różny. Niemniej życzę jej powrotu do formy ;) I mam nadzieję, że wiosną, będziemy razem śmigać na rowerze ;)
Fotki jedzenia.
śniadania:
razowe gofry z jogurtem naturalnym, serkiem wiejskim, dżemem porzeczkowym, kiwi i bananem (pycha! od dawna miałam zamiar odkurzyć moją gofrownicę i uznałam, że walentynki to dobry dzień na takie śniadanie;)) Swoją drogą, wiedziałyście o tym, że św. Walenty jest patronem osób chorych psychicznie? :)
orkiszowe grzanki z śledziem w pomidorach, kiełkami brokuła, pomidorkiem koktajlowym, serkiem wiejskim i dżemem porzeczkowym
obiady:
barszczyk czerwony z jajkiem i kiełbasą
makaron pełnoziarnisty z pesto i suszonymi pomidorami
barszczyk czerwony z grzybowym tortellini (substytut uszek, niestety fatalnie to smakowało!)
pół pieczonego camemberta, gotowane brokuły, duszona marchewka z cebulą
podwieczorek:
koktajl wieloowocowy (banan, jabłko, gruszki, pomarańcze, mleko, jogurt naturalny. ja wypiłam szklaneczkę, a reszta była dla rodzinki, przy czym im dosłodziłam koktajl łyżeczką miodu i dodałam startą na tarce mleczną czekoladę)
kolacja:
orkiszowa grzanka ze śledziem w pomidorach, kiełkami brokuła, zielonym ogórkiem, ogórkiem konserwowym, marchewką
Nie wiem jak Wy, ale ja chcę już wiosnę. Chcę móc chodzić na wiosenne spacery i chcę jeździć na moim rowerze. Wiosno, czekam na Ciebie z wielkim utęsknieniem!;) Czekam ja i mój rower! ;)
Fotka została zrobiona zaraz po kupnie roweru, czyli końcówka czerwca 2011 (sprawiłam sobie wówczas nagrodę za pogodzenie moich dwóch kierunków studiów i pracy) Nie pytajcie o wagę, bo sama nie wiem :)
Tradycyjnie zapraszam Was na mojego pralinki.
U mnie były one częścią prezentu urodzinowego dla mojego R., ale teraz często do nich wracam, bo rodzina się domaga takich smakołyków ;)
NavyBlue
19 lutego 2013, 09:40To zamiast słuchać jego gadania, to zaciągnij go do wspólnych ćwiczeń :) jeśli chodzi o koleżanki itd. to niestety, ale nie przetłumaczysz pewnych kwestii. Ona jest mądrzejsza, bo to jej życie, jej organizm. A przecież wystarczy trochę poczytać :) Niestety, nikt nie lubi być "pouczany", tacy są ludzie... aż przykro patrzeć, bo ja np. chłonę wiedzę od trenera i osób, którym się udało :)
Madeleine90
18 lutego 2013, 22:28paranoja mi nie grozi:) tylko po prostu mam tendencję do nakładania sobie zbyt dużych porcji jedzenia (u mnie to chyba rodzinne :) ) i chyba muszę się bardziej kontrolować, żeby wreszcie coś schudnąć;p bo ostatnio słabo mi to idzie:) poza tym Ty masz porcje w normalnych rozmiarach, a ja hmm.... no własnie za dużo:)
ania14021994
18 lutego 2013, 12:15Aż mi ślinka poleciała, gdy zobaczyłam te gofry :) ojj, kusisz :)
nitram03
18 lutego 2013, 11:11superfotomenu,a niektórzy to ciężkie przypadki dietowe,jak nie chce skorzystać z twoich rad trudno,jedno jest pewne próbowałaś
sasetkaa1
17 lutego 2013, 22:37łooo jeziu! blog z samym jedzonkiem! ^^ fiu fiu, widzę, że jesteś maniaczką babeczek ostatnio chyba co ;> :)))
sasetkaa1
17 lutego 2013, 01:39jak zawsze apetyczne posiłki, uwielbiam Twoje wpisy z fotkami! :) no i w wolnej chwili podaj adresik do bloga :) może zajrzę tam :)
Madeleine90
15 lutego 2013, 20:48z odchudzaniem to jest już tak, że chyba każdy z nas musi do tego dorosnąć i nauczyć się zdowego podejścia:) jestem całe życie albo na diecie albo na jojo i w sumie dopiero niedawno zrozumiałam o co w tym wszystkim naprawdę chodzi:) także niech koleżanka robi tak jak uważa i tak z pewnością Twoje dobre rady na nią nie podziałają:)
Lioness.From.North
15 lutego 2013, 20:15Piesiu bardzo dziękuje i mówi, że mu się bardzo podoba Twoje menu:)
Karampuk
15 lutego 2013, 19:49ja ostatnio troche pomagam w odchudzaniu córce bo sie w koncu wzieła za siebie , tez ma do zrucenia z 20 kg
anikah
15 lutego 2013, 17:42wszystko bym zjadła ;) ja tez mam taka jedną koleżankę, której nie da się przetłumaczyć, ona nie ma nadwagi ale u niej to są naprzemiennie dwa okresy: 1 je raczej niezdrowo i przybiera kilka kg, 2 nie je praktycznie nic i wraca do wagi, potem znów je co popadnie ;/ pomimo, że widzi jak ja jem, ile schudłam do niej i tak nie dociera że robi sobie krzywdę
sade92
15 lutego 2013, 15:58Cudowne zdjęcia posiłków! :) Kiedy to widzę, od razu chce mi się jeść dietetyczne posiłki! :)
wiolla89
15 lutego 2013, 15:11gofry mniaaaaaam ;D
misskitten
15 lutego 2013, 14:50cudowne te gofry....
mamuska1984
15 lutego 2013, 14:16Ślicznie jesz :) a Twój blog jest wspaniały.... chodzą za mną takie kokosowe kuleczki... eh wreszcie je zrobię i obawiam się że pochłonę ogromna ilość :P a co do wiedzy o odchudzaniu..... miałam taki czas że otrzymywałam baaardzo dużo zaproszeń od dziewczyn na diecie 700-1000 kalorii no to próbowałam im tego odradzać ale to tak jak piszesz jak grochem o ścianę.... ale jedna dała się przekonać, ta która pisałam Ci że poleciłam jej Twój pamiętnik....wiem że ma Twój pamiętnik w ulubionych, chudnie, ćwiczy i czasem napisze że je 1300-1400 kalorii, zawsze to lepiej niż 1000.....reszta poznikała z moich znajomych.....ale to dobrze jeśli nie chciały się mądrze odchudzać to po co mam do nich zaglądać i się denerwować?
dola123
15 lutego 2013, 14:11Pyszne menu ;))
ICanDoItToday
15 lutego 2013, 13:34Pierwsze zdjęcie i koktajl wyglądają tak pysznie, że aż się rozmarzyłam... :D Ja już odpuściłam "nawracanie" przyjaciółki na zdrowy styl życia (jest otyła odkąd ją znam, czyli od bardzo małego dziecka), bo ona nie rozumie, że odchudzanie to przede wszystkim zdrowe, ale sycące jedzenie i RUCH. Ona nic nie ćwiczy, no, może jak się zmusi to max 40 min tygodniowo, a do tego je dwa malutkie posiłki dziennie, łacznie jakieś 600kcal, chodzi wiecznie głodna, mdleje, nie ma na nic siły i... nie chudnie, bo zwalnia jej metabolizm. Też czekam już na rower:)