Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
8 tygodni na efekty.

  

Jestem leniem. Przy R. zamiast jeszcze bardziej o siebie dbać to ja osiadłam na laurach i zaczęłam spożywać produkty, po które wcześniej sięgałam bardzo rzadko albo wcale. I to oczywiście odbiło się na moim ciele, które wygląda jak flak. Oczywiście wszyscy mówią, że przesadzam, ale ja doskonale wiem, że to nie jest to samo ciało, które jeszcze rok temu miało w sobie tyle energii i zapału do pracy..

Chcę być piękną i zdrową panną młodą, a potem jeszcze piękniejszą i jeszcze zdrowszą żoną, więc po wykonanym rachunku sumienia, po wszystkich "za i przeciw" postanawiam walczyć z leniem, który we mnie siedzi. Do wakacji pozostało 7 tygodni, do wesela przyjaciółki 8. Pewnie, że dam radę w tym czasie coś ze sobą zrobić, wystarczy tylko CHCIEĆ. 

A przecież chcieć to móc, prawda?:)

Mimo zimna i niezbyt pięknej pogody, wciągam sportowe ciuszki i idę na rower. Mam dzisiaj wolne w pracy, więc muszę aktywnie spędzić dzień.

Co do pamiętnika to raczej fotomenu nie będzie, jeśli już to będę wrzucać zdjęcia jakiś szczególnych posiłków lub produktów. Powód? Brak czasu na robienie, zgrywanie i opisywanie fotek. 

Poniżej fotki posiłków z udziałem kaszy jaglanej, które posłałam na pewien konkurs:)

       

Przypominam, że nadal prowadzę bloga, na którym od czasu do czasu pojawiać się będą przepisy na zdrowe i niezdrowe słodkości ;)  klikamy tutaj

Ostatnio dodałam przepis na przekładane ciasteczka kakaowe, które pokochał mój R. i cała jego rodzinka :)

Tak wyglądają:

Postaram się tutaj meldować raz w tygodniu i zdawać relację jak mi idzie.

Pozdrawiam ;)

  • nitram03

    nitram03

    13 czerwca 2014, 11:28

    piękne i apetyczne dania,pewnie że dasz radę przecież już to wcześniej udowodniłaś a 8 tygodni to jest troszkę czasu

  • szabadabada

    szabadabada

    14 maja 2014, 16:12

    te kotleciki jaglane (?) to bym spałaszowała!!! omnom! wygrałaś konkurs? ;D ja kiedy wreszcie się zmobilizowałam do aktywności zewnętrznej, tj biegania, to akurat musiałam dostać od losu deszczowe dni. To się nazywa pech! Ostatnio wszędzie wesela! Ja na początku maja miałam jedno, kolejne za 4 tygodnie, Ty za 8 ;) jest punkt odniesienia, trzeba spiąć pupy!