Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sukcesy i porażki.


Witajcie!

Wiele z Was osiąga sukces, wymarzoną wagę, ładną figurę i... pewność siebie.
Moim sukcesem jest jedynie to, że walczę i nie rzucam rękawic (że się tak poetycko wyrażę)... Do sedna - mam wrażenie, że znowu przytyłam  

W piątek wracając do domu 2 godziny pociągiem, czułam się jak w saunie. Makabryczny gorąc, w każdym razie Kudłaty wyciągnął mnie do parku Strzeleckiego i "postrzelał" mi fotki. W sobote wieczorem postanowiłam je obejrzeć i... razem z tym przyszedł dół. 

Spadła jeszcze bardziej moja pewność siebie. Mimo tych upałów które ostatnio panują ja nie jestem w stanie założyć krótkich spodenek, a już nie daj Boże ubrać koszulki na ramiączkach, bez narzucenia czegoś na ramiona...

Liczę, że jak skończy się stres związany z końcowo-roczną presją w szkole to uda mi się bardziej zapanować nad ilością i jakością jedzenia oraz aktywnością ruchową. 

Jak na razie - dziś zdaję matematykę na wyższą ocenę. Brakuje mi 0.1 do średniej 4.0 na świadectwie. Niby tylko średnia, ale wiadomo, że człowiek bardziej zadowolony z 4.0 niż z 3.9.

Może to nie jest zawrotnie dużo - nie jestem prymusem. Jednak jak na poziom mojego technikum to całkiem dobrze, jestem z siebie zadowolona. Szczególnie, że pracowałam na te oceny.