i dochodzimy do konca 4 tygodnia. Zmian nadzwyczajnych sie nie spodziewam, bo bylo troche grzeszkow, poza tym zbiza sie @ wiec jestem juz troche opuchnieta. Niemniej jednak po ubraniach widze, ze ten miesiac duzo dal :). Dzis wcisnelam sie w ostatnie krtkie spodenki, w ktore jeszcze nie wchodzilam:). Moglyby sie troche mniej opinac, ale juz nie jest tragicznie. A inne, w ktrych bylam w weekend i ktore jeszcze miesiac temu byly zbyt opiete, teraz juz sa za luzne :). A kostium kapielowy kupiony 10 dni temu lezy juz prawie idealnie.Wczoraj troche pocwiczylam, dzis rano nie mialam za duzo czasu, wiec tylko hantle, ale reszte dorobie wieczorem :). No i chyba sie farbne, bo juz mam odrosty az przykro :).
Menu na dzis:
1. suflety kakaowe z migdalami (za malo slodkie :()
2. salatka smieciowka (resztki z lodowki)
3. jogurt
4. zupa brokulowa i kilka palek z kurczaka
5. sernik z truskawkami (mniam!)
Nattiaa
24 czerwca 2013, 09:41jesteś zadowolona w diety SB??? bo ja myślę żeby ją stosować po urodzeniu dzidzi, bo czuję że może mnie być dużo za dużo :D:D Jakoś trzeba będzie się ogarnąć z nadprogramowymi kg ;)) 4 tygodnie to b. dużo, wytrwałości życzę :*