Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Gonię pasek...


i gonię i dogonić nie mogę ;( Od 14 dni waga waha się miedzy 64,2 a 64,0. Aktywność fizyczna jest praktycznie zerowa. Wczoraj miałam biegać ale znalazłam sobie wymówkę (lód na chodnikach i nie tylko) i przeszłam się tylko. 

Wg Vtrackera powinnam w ciągu dni robić około 9 tys. kroków, co jest dla mnie wyzwaniem. Masakra tyłek mi przyrósł do kanapy, ręce do komputera a mózg się wyłączył. 

Nie mam chęci na nic, od kilku dni męczą mnie bóle brzucha i małe rozwolnienie. Dziś jest plan wyjścia na siłownie a później marszobiegu. Jednak na sama myśl mi się nie chce. Koszmar !

A w dodatku nie mam pomysłu na obiad ;( Pasował by kurak ale już mi wychodzi bokami...

  • ZizuZuuuax3

    ZizuZuuuax3

    10 lutego 2015, 11:01

    Ja wychodzę na spacery , szybkim krokiem robię ok. 9 km i spalam 700 kcal, to naprawdę miłe, lepiej się czuje niż gdy siedzę bezczynnie aż tyłek boli :)

    • Caandyy

      Caandyy

      10 lutego 2015, 11:05

      A jak się motywujesz do tego wychodzenia? Ktoś spaceruje z Tobą?

    • ZizuZuuuax3

      ZizuZuuuax3

      10 lutego 2015, 11:10

      Chodzę sama. Jak? Siedzę całymi dniami w domu sama aż do 16. Posprzątam, ugotuje obiad coś porobie a co dalej? No właśnie. Dlatego ubieram się, zakładam słuchawki i idę. W południe jest mało ludzi czyli fajnie mi się chodzi. Idę i sobie przemyślam wiele spraw. Niby nic takiego a wracam mokra i zadowolona :)