Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie radzę sobie z napadami obżarstwa..


Przez 5 dni wszystko szło idealnie.. aż do soboty. Około 16.00 nabrałam ochoty na kaszke mannę. Zjadłam ją no i się zaczęło. Nie jestem w stanie nawet wymienić tego wszystkiego co pochłonęłam. Tak czy inaczej zjadłam tego tyle, aż zaczęło mnie mdlić. Mam tak już od bardzo długiego czasu. Gdyby nie to że od poniedziałku do piątku trzymam dietę to wyglądałabym jak jedno wielkie prosie. Muszę sobie jakoś z tym poradzić. Jeśli nie byłoby weekendów w moim życiu miałabym chyba idealną sylwetkę. 

Postanowiłam dzisiaj, że postaram się na każdy weekend szczegółowo zaplanować swój czas, żeby nie kończyć w tonie żarcia tak jak to jest już od ponad 5 lat.
Mimo iż nie jestem gruba to moje ciało jest w okropnym stanie. Jestem pokryta cellulitem i rozstępami. Jestem niemal pewna, że spowodowane jest to właśnie objadaniem się. 
Niech ten nadchodzący kolejny weekend będzie moim wygranym weekendem.

Czy jest tutaj ktoś komu udało się wybrnąć z tego błędnego koła 5 dni diety - 2 dni obżarstwa?
Byłabym wdzięczna o każdą cenną wskazówkę jak temu sprostać.
  • Havock

    Havock

    10 czerwca 2014, 15:58

    To efekt źle dobranej diety. Pozostaje poprawić jadłospis, który wkleiłaś w poprzednim wpisie i po sprawie.

  • katy-waity

    katy-waity

    10 czerwca 2014, 15:43

    tez tak miewałam, i mam nadzieje, że nie wroci, to wynik zaburzeń odżywania... całe życie na diecie..