Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Fajne święto.


Święto Trzech Króli zawsze kojarzyło mi się z dostojeństwem, szatami kolorowymi jak w baśniach, z mirrą i kadzidłem. Podobają mi się czasy, gdy ulicami przechodzi orszak , gdy ludzie noszą korony na głowach. Dziś spędzę je w domu z powodu  samopoczucia. Nie mojego , ale mężowi nie pozwolę jeszcze wyjść, niech  "dopełni" te chwile pocenia się, wyrzucania z siebie choróbska. Święto, a zatem i posiłek świąteczny. Jeszcze mam gęś  pieczoną ,z Bożego Narodzenia, zamrożoną rozsądnie. Gotuję już zupę krem z brokuła, podam ją z pasztecikiem z pieczarkami. Gęś będzie z kapustą czerwoną, nazywaną także modrą, i z kopytkami.  Noc bezsenna, bez powodu. Wstałam o 3:30, podgrzałam mleko, dodałam miodu, poczytałam do 5 i wróciłam do łóżka. Zmarzłam, a zatem sen przyszedł szybko. Miałam nadzieję, że pośpię do 9 i tak się stało. Nic mnie jednak nie goni, nikt nie oczekuje mojej pomocy, a zatem raz można. Skończyłam książkę , będę chciała pożyczyć inne pozycje tego autora. Zapowiada się przyjemny dzień przy kolejnej lekturze, dobrej herbacie lub kawie z kawiarki, kawałku sernika i  kolorowych światełkach choinkowych. W poniedziałek  pozbawiamy drzewko ozdób, wracamy do codzienności. Dobrze się składa, bo 10 stycznia odpowiednie służby zabierają choinki, a my i tak wyjeżdżamy . Już powoli zaczynam się pakować, bo w przyszłym tygodniu mamy deczko zajęć. Wizyta u lekarza, dwa razy do rodziców, większe zakupy spożywcze, wizyta w banku, zajęcia na UTW.  Będzie się czym zajmować.