Dziś po raz pierwszy zrobiłam zupę orientalną. Z użyciem sosu sojowego, mleczka kokosowego, makaronu ryżowego chilli , imbiru, cytryny, warzyw i 4 skrzydeł kurzych. Zupa wyszła bardzo dobra, ostra i pożywna . Porcja na jutro jeszcze jest, a zatem i jutro będę się delektować. Najważniejsze, że smakowała i małemużonkowi, tak więc pomysł był dobry. Dziś pogoda pod psem, bo pada, zacina tym deszczem, bo wieje ostro. Na balkonie przewrócił nam wiatr szafkę, stłukła się doniczka , szkoda. Nad morze nie było co , bo wiatr ludzi przestawiał, poszliśmy zatem wymienić książki do biblioteki, zapłacić ratę za wycieczkę, zakupy do PiP , między innymi po produkty do zupy. Kupiłam także , w Rossmannie, peeling do głowy, z rokitnikiem, produkt Estoński. Pobudza ukrwienie głowy, co robi doskonale na cebulki. Wprawdzie nie mam kłopotów z owłosieniem, ale zawsze pomóc można. Teraz zajęłam się "obrabianiem" papierów bankowych, przelewami, zapłatą. Nie przepadam za tą czynnością, ale to duża wygoda robić tak przez internet. A potem oddam się lekturze, m.in. poczytam o Antonio Banderasie, w wywiadzie w ostatnim Skarbie. Kuzynka męża stawiała do pewnego czasu Antonia za wzór przystojnego faceta. Ja optuję za Fassbenderem, ale i on kiedyś się zestarzeje, jak my wszyscy.
Tazik
30 stycznia 2018, 07:52Super, zupa orientalna jest przepyszna! Ja czasem robię tajską, dodaję dużo chili, imbiru, limonkę i właśnie mleczko kokosowe i dodatkowo mięsko z kurczaka, jest bardzo treściwa, pyszna i podkręca metabolizm:) Zazdroszczę morza, ochhh... jak zazdroszczę! Pozdrowienia!
Campanulla
30 stycznia 2018, 09:59Taka własnie zawartość była w zupie. Rozgrzała nas wspaniale i pyszna była.