wczoraj waga na siłowni pokazała 76,1 co mnie bardzo ucieszyło. Niestety ciągle nie mam @, więc myślę, że jak w końcu go dostanę to będę leżeć i kwiczeć przez kolejne 3 dni... Ale póki co korzystam z "wolności" i na dziś zaplanowałam spinning (o ile pod wieczór nadal będę się tak dobrze czuć).
Plan na dziś:
śniadanie: grahamka z twarogiem, rzodkiewką i szczypiorkiem + kawa z mlekiem II śniadanie: lód + 3 śliwki obiad: rollo (czyli otrębowy naleśnik mocno spieczony) z kurczakiem, pomidorem, rzodkiewką i cebulką podwieczorek: galaretka kolacja: jabłko
W następnym tygodniu zrobię sobie dietę 3 dniową- uderzeniową. Ogólnie powoli się przekonuję, że moja dieta i liczenie kalorii naprawdę zaczyna przynosić efekty... Trochę żałuję, że nie zrobiłam żadnego zdjęcia moich ud, a raczej tego co powinno nimi być, bo teraz patrzę na moją skórę i po prostu nie wierzę, że tak wyglądam! Skóra jest gładka, napięta, po prostu boska Mam nadzieję, że waga będzie systematycznie spadać... Czas pokaże
JustynaBrave
13 maja 2011, 18:20swoimi udkami! zachęć nas do ćwiczeń ;))))
Aminotransferaza
12 maja 2011, 09:27Ja też się cieszę, jak waga robi mi miłe niespodzianki :) Na jaką siłownię chodzisz?