Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ostatnia wieczerza


Nie jestem zwolennikiem pamiętników.
Nie obiecuje regularności.
Sukcesem będzie, jeśli nie spalę kuchni podczas gotowania. Może obejdzie się bez ofiar w ludziach.

Maratończyk z nadwagą. To źle brzmi, a jeszcze gorzej wygląda. Cel jest jasny i jasno został określony. Skoro zawodzą tradycyjne metody, nie ma większego sensu dalej walić głową w mur i za każdym razem oczekiwać innego efektu.

Jak na ostatnią wieczerzę przystało, jest wino, a dokładniej jego pochodna (cydr). Jest mięso. Jest ser żółty. I tortilla. Żegnajcie towarzysze niedoli. Wspieraliście mnie w pisaniu pracy inżynierskiej. Ale wszystko się kiedyś kończy.

Nasz związek właśnie się rozpada

  • angelisia69

    angelisia69

    23 sierpnia 2016, 04:34

    nie pochwalam "ostatnich wieczerzy" bo automatycznie dajesz swojemu mozgowi znak ze teraz sie skoncza przyjemnosci jedzenia i bedzie tylko niesmacznie i z ograniczeniami!!Ale mimo to trzymam kciuki

    • cantarella036

      cantarella036

      23 sierpnia 2016, 20:26

      nie muszę mu dawać znać - on to doskonale wie! :D Nienawidze gotować ani przygotowywać sobie posiłków. Sukces tej diety widze jedynie w oparciu o wykształcenie pętli nawyku, a dokładniej zastąpienie już istniejącej. Nie mniej jednak - dzięki za trzymanie kciuków, jak widac po moim nastawieniu - przydadzą się! :)