Nie powiem, że nie, ale początek weekendu (wieczór piątkowy) pod względem dietkowym był słabiuuuutki. Za to ohoho! Sobota i niedziela to zupełnie co innego. Trzymałam się zdrowego odżywiania i dwa razy biegałam z koleżanką, z którą w piątek pobalowałam xD Ale i tak niezłą kondycję ma, w pewnym momencie wzięła mnie pod ramię i biegnąc mnie ciągnęła za sobą :D
Było fajnie, oby tak dalej.
A co do tygodnia, we czwartek mam koło z osteologii... Brrrrrr...