Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Lekka depresja...


No, może z tą depresją, to delikatnie przesadziłam, ale trochę mi smutno, że waga nie spada... Mało tego - rośnie. No wiem, pewnie mięśnie zbudowałam przez miesiąc ostatni, ale naprawdę byłoby mi lżej, gdybym z przodu zobaczyła upragnioną 6... Aj, bo to wszystko takie skomplikowane. Ale staram się już pilnować. Nie podjadam pomiędzy posiłkami. Wydrukowałam sobie dietę od Ewy Chodakowskiej i codziennie (od wczoraj) przygotowuję posiłki. Ale jednak trochę to potrwa...

Dziś zapisałam się na wizytę do dietetyczki. Doskonale wiem, co będzie mówić, bo przecież znam zasady. Ale może jakoś ukierunkuje, może coś mądrego podpowie, czego jeszcze nie słyszałam, albo co już słyszałam, ale jeszcze do mnie nie dotarło. Staram się pić więcej wody. Dziś całą butelkę 1,5 l wciągnęłam. Jak na kogoś, kto bardzo mało pije, to jestem z siebie dumna! Gorzej, że mój mężczyzna tak średnio mnie słucha - zdarza mu się podjadać pomiędzy. Wkurza mnie to, bo ja staram się pilnować, a jak widzę, jak on je, to też mam ochotę coś sobie "pożuć". Dlatego zapisałam nas oboje. Może i on skorzysta. Chciałabym taką dietę, żebym mogła zrzucić kg, dbała o swoje hormony tarczycy, ale też żeby mój Cukrzyk skorzystał. Nie wyobrażam sobie, żebym miała dwa zestawy posiłków robić. Wizyta za tydzień, na pewno dam znać, co udało nam się ustalić.

Tymczasem wykonałam trening - pierwszy raz w kwietniu... Muszę teraz znów wrócić do tego trybu. A mało czasu, bo za 2 tygodnie Grecja czeka! ;)

A teraz czas na kąpiel i sen! :)