tak, dzisiaj mam dzień z pocieszaczem:), ponieważ za dużo jem słodkiego to wybrałam dwa dni w tygodniu - i dzisiaj jest właśnie dzień ze słodkim. Och jak mi dobrze... Rano poćwiczyłam, teraz się pocieszyłam, wieczorem zrobię brzuszki bo dzisiaj na zajęciach mnie ominęły, musiałam się spieszyć do pracy i wyszłam 10m. wcześniej. Jutro czeka mnie wspaniała, cudowna, szalona, energetyzująca "latunga", namówiłam siostrę, mam nadzieję że i jej się spodoba. Bardzo się zmartwiłam, bo siostra oznajmiła mi ostatnio, że będzie się wyprowadzać:/// co prawda jakieś 30km. ode mnie, ale to i tak stanowczo za daleko. Będę płakała...chcę ją tutaj!!!
a dietowo to w porządku poza słodkim dzisiaj, ale takim zaplanowanym i w miarę dozwolonym. Po weekendzie nie weszłam jeszcze na wagę i nie zamierzam, jem grzecznie, ćwiczę ( na latundze szaleję prawdziwie szalenie) i jest dobrze, no bo jak ma być źle, pytam?
nelka70
15 marca 2011, 14:42na to pocieszanie... tez tęsknie za rowerkiem, ale te dziury w drogach po zimie, to koszmar jakiś... w sobote nawet namówiłam męża, zeby poczyścił, dopompował i podokrecał rowerki... teraz stoi mój rumak w garażu i czeka na mnie... Póki co ujeżdżam tego domowego...Ja niestety całą rodzinę mam daleko... najbliższy brat 80 km, a siostra prawie 600... Powodzenia
Spychala1953
15 marca 2011, 14:33jest ta "latunda"?A co do siostry to Cię rozumiem bo ja z moją młodszą razem pracuję i nie wyobrażam sobie żeby miało być inaczej. Byłby mi smutno. A wagi swojej to ja już nie rozumiem. Miłego popołudnia:-))