Nareszcie piątek!!
Ciężko dziś było wstać z łóżka i ciężko było wysiedzieć 8h chociaż roboty od zawalenia.
Ale zaczął się weekend :) I z tej okazji dziś mnie wzięło po południu na przeproszenie mojego rowerka stacjonarnego, który dotychczas robił za dodatkowy wieszak na moje wyprasowane ciuchy
I jaki wynik: pół godz interwałów. Nie czuję nóg, ale napieprzałam równo!! Prawie jak Lance Armstrong.. PRAWIE! Bo bez dopalaczy :D :D :D
Potem przyszło mi do głowy się powygłupiać przy ZUMBIE na yt. Nie wiedziałam, że to tak potrafi wciągać! I odstresowywać! I wprowadzać człowieka w taki pozytywny nastrój! Popląsałam tak z 20min aż się skapnęłam jak śmiesznie muszę wyglądać
To był pozytywny KOP!
Dietowo również trzymam się dobrze, chociaż nie obyło się bez lekkich modyfikacji.
Z zasady postępuję ściśle wg wskazówek z mojej SD, ale robię czasem małe modyfikacje.
Tak jak np dziś. Kupiłam po pracy świeże bułeczki grahamki - z myślą, że na śniadanie dla nas obojga (bo ja czasem też mam 'zalecone' w diecie pół bułki) czy coś. I tak mi pachniały... Ehh i zmodyfikowałam moją popracową przekąskę. Zamiast 2 wafli ryżowych z łososiem zrobiłam pół bułki. Wiem, że kalorycznie to in plus - buła to dużo, dużo, dużo więcej kcal niż 2 wafle-styropiany. Ale, że się tak wyrażę: CIUL z tym! Czasem trzeba sobie dogodzić.
A wczoraj wieczorem, wróciłam z angielskiego, zrobiłam przegląd lodówki i historyczna chwila: SER MI SPLEŚNIAŁ. Mi!!! Największej seromaniaczce na dzielni.
Tak to nie było nigdy.. Uświadomiłam sobie jak ja mało jem sera.. Jakoś mi bardzo nie brakuje...
Jutro oficjalne ważenie. Nie byłabym sobą gdybym nie podejrzała.. Dziś rano było 75,5kg. Oj to aż zbyt piękne żeby było prawdziwe.. Ale - poczekajmy do jutra :) A jak mi fajnie spodnie się poluzowały!! Zwłaszcza w udach!!Czuję, że ten Celludestock VICHY działa. Cellulit mi się wygładził, skóra jest wreszcie napięta. Tylko na brzuch polecają jakiś specjalny specyfik, to się nazywa Ventre. Znalazłam na allegro za 45zł. A co - zaszalałam.
Ma przyjść w następnym tygodniu to zacznę stosować. Oczywiście to zobowiązuje: do ćwiczeń. Chociaż te 2x w tygodniu, chociaż niektórzy twierdzą, że to za mało. W moim przypadku to super sukces by był...
Jutro mam obiad z przyjaciółmi.
We włoskiej restauracji. Trzymajcie kciuki za moją silną wolę -- żebym wybrała sałatkę.
I żeby na niej się skończyło. To jest prawdziwy test zmiany nawyków żywieniowych: niby wiesz, że pół dużej pizzy to dużo za dużo dla potrzeb Twojego żołądka, ale to łakomstwo...Dobrze, że na mojej SD mogę wstawiać czasem dowolny posiłek: oczywiście trzeba się wyspowiadać ze składników, ale spokojnie jest to wplanowane w dietę. I wyrzutów sumienia brak. O ile nikt mi nie pokaże jutro tiramisu, nie?
turkusowa.dynia
20 stycznia 2013, 09:48"O ile nikt mi nie pokaże jutro tiramisu"- bezbłędne ! I jakie życiowe ;)
bedzie56
19 stycznia 2013, 12:42Trzymam kciuki, aby tej motywacji było dużo- każdego dnia:)
Minju
18 stycznia 2013, 19:54ja też modyfikuję o i czasem wydaje się że o wiele za dużo!!! fajnie...7.. 55 ...ale 7 z przodu to nie 8, i bliżej 7 niż 8!!! fajnie...