Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
shopping:)


ostatnio zdaje się przedwczoraj ruszyłam na ciuchy, poszłam do "szmateksów" gdyż są tam fajne ciuchy, no i przede wszystkim nie zamierzam wydawać na ciuchy które za jakiś czas będą za duże (bo przecież taki mój plan). Póki co zlazłam z rozmiaru 20 na 18. Kupiłam sobie bluzki koszulowe, i się dopinam i moge ruszyć rękami i jestem strasznie zadowolona z siebie.
Poza tym weekend zapowiada się koszmarnie moje dziewczynki (Młoda i babcia) zażyczyły sobie szarlotkę, no jakoś to muszę znieść, bo Młoda ma 6 lat waży 20 kg, to czemu ma być na diecie ze mną? zresztą ona wyjje jabłka a babci zostawi resztę:)
Chłopina zapewnia że wraca już po niedzieli, powiedziałam, że uwierze, jak zadzwoni już z Polski, że za 12 godzin będzie.
Wiosny jak nie było tak nie ma, tylko te krokusy w ogródkach dodają nadziei, niech by było zimno ale choć trochę słońca...
Moja droga do 99 jest coraz dluższa, ale dietowanie też nie jest takie anorektyczne, ale może to i lepiej, że tak powoli
  • whisky79

    whisky79

    18 marca 2011, 17:54

    hej hej :) oj, i mi się zamarzyło pójście na "szmatki" - odkąd wyjechałam z Polski to nie byłam, a bardzo lubiłam łowić fajne rzeczy, zawsze niedrogo, więc nawet jak coś mi wpadło w oko, a potem "nie leżało" na mnie to nie było żal :) tutaj na szczęście są masówki w przystępnych cenach, więc kupuję nowe ciuchy, ale to juz nie ten klimat ;) :D ja dziś planowałam wypad na solarium, żeby tylek podgrzać, ale niestety nieczynne dziś :/ to na którą godzinkę mam być na tę szarlotkę?? :D pożarłabym z dwie blachy :D buziole ;*