No i stało się... wróciłam na dietę i to z własnej nieprzymuszonej woli. Jakby mi ktoś rok temu powiedział, że wrócę na dietę, bo taki mam kaprys, to chyba pomyślałabym, że jest szurnięty:) A co mi tam, spróbuje zrzucić jeszcze kilka kilo, choć przyznaje, że motywacje już mam słabszą niż rok temu, zwłaszcza, że dziś upiekłam obłędne, jak mówi mój synek, ciasto. Ciasto typowo zimowe, korzenne, rozgrzewające. Jak je piekłam, to cudowny aromat cynamonu i goździków unosił się w całym domu. Oczywiście zjadłam kawałek..., ok... dwa, ale pominęłam lunch Po raz kolejny stwierdzam, ze mi anoreksja nie grozi
nikoleczka19877
2 grudnia 2012, 14:55Ciasto narobiłaś mi samku ale trymam się i za ciebie też trzymam kciuki :-)
hwhwhw72
1 grudnia 2012, 20:52to całe szczęście:))))
Valdi4320
1 grudnia 2012, 20:48:)) hehe pięknie :)) Anoreksja na 100% nie :))