55,6kg. Co prawda spadło mi jedynie 0,5kg w tym tygodniu, ale zawsze to 0,5kg. Zwłaszcza, że w niedzielę był kawałek ciasta i mniej dietetyczny obiad. No i mniej ćwiczeń. Maksymalnie co drugi dzień, podczas gdy wcześniej ćwiczyłam prawie codziennie. To chyba te upały no i chyba fakt, że Mały jest coraz bardziej absorbujący :) Ostatnio nawet zdarza mi się chwilę z nim kimnąć w środku dnia.
Co nowego?
Latałam ze Szkrabem trochę po kontrolach lekarskich, m.in. u neurologa i szczęśliwie wszystko jest OK :) Do tego Szkrab wszedł w fazę słoiczków. Byłam przekonana, że muszę uzbroić się w anielską cierpliwość do karmienia jarzynami i do tego łyżeczką. Okazało się jednak, że Mały uwielbia jarzynki, każe mi szybko dawać kolejną łyżeczkę jedzenia, nie pozwala się wycierać w trakcie, bo to strata czasu, a on chce dalej jeść i smakować... W rezultacie zjada cały słoiczek... i jest głodny! ;))) Pediatra doradziła mi więc dodawać jeszcze kaszkę sinlac do jarzynek. :) Obaczym ;) W każdym razie, to zupełnie niesamowite, patrzeć jak On się szybko rozwija, zdobywa kolejne levele umiejętności. Nigdy nie przypuszczałam, że będę tak zaangażowaną mamą ani że aż tak mocno można kochać. Byłam przekonana, że nigdy nie będę mamą, która może non stop mówić o swoim dziecku. Wydawało mi się to wręcz żenujące... A tu proszę. Tak to chyba po prostu działa.
Z innej bajki. Mój mąż stwierdził, że też przechodzi na dietę :) i rowerek! ;)))))) Będę musiała to zobaczyć, bo to będzie zupełna nowość ;)))))))) Deklaruje się, że rozpocznie dietę po weekendzie. Trzymajcie kciuki i za niego ;)
Obkupiłam się też ostatnio w trochę książek. Takie klasyki nad klasykami z literatury pięknej, którą absolutnie uwielbiam. Zdziwiłam się nawet, że takie książki można kupić już za 6-15pln. Nowe ;) Podczas gdy z zakresu literatury współczesnej kosztuję od 35pln w górę. Straszliwie się zaniedbałam intelektualnie podczas oczekiwania na dziecko i później już samego macierzyństwa. Muszę się odgruzować i znów potrafić dotknąć się najgłębiej. Znów docierać do tego miejsca, w którym ściera się maksymalizm odczuwania z głębią refleksji i kreatywności. No. To plan jest. :)
Ach i zdjęcie. Chyba po nim efektów nie widzę, ale może 1/2kg to za mało na widoki:
update:
I jeszcze! Śniło mi się, że złamały mi się 2-3 zęby! O ile pamiętałam, zęby we śnie to coś złego. Sprawdziłam więc: "złamany ząb: rozpad związku" i odetchnęłam ;) Póki co to mi raczej nie grozi :) Zwłaszcza 2-3 związków.
dunno
3 sierpnia 2012, 11:35ja fotki zamierzam wrzucić jak skończę a6w :) rzeczywiście masz bardzo zgrabne nogi :) a problem z brzuszkiem ten co ja.... tego "balastu" będziemy pozbywać się najdłużej !!! :))) ale damy radę :)
agatam1978
3 sierpnia 2012, 08:37Każdy spadeczek się liczy a czym wolniej chudniesz tym mniejsze prawdopodobieństwo jojo. Masz bardzo zgrabniutkie nogi:) Moje niestety do najzgrabniejszych nie należą i jeszcze te pajączki i żyły widoczne- ah, szkoda.