Wczoraj zrobiłam przegląd szafki z ubraniami i "wydobyłam" na światło dzienne, zakamuflowaną torbę. W styczniu tuż po Sylwestrze, zapakowałam w czerwoną torbę rzeczy, które latami trzymałam w szafce, mimo że były za małe. Większość wtedy wyrzuciłam ale każda z nas ma jakąś rzecz, którą za nic nie wyrzuci, zapakowałam tam, między innymi, dwie pary spodni (do tego kilka innych rzeczy bliższych ciału, ale te spodnie to była moja obsesja ^^). Nio i w jedne się zmieściłam, prawie się rozpłakałam, to był szok! Wiedziałam że schudłam, bo się ważę, ale do mojego móżdżka nadal nie dociera jak to wpływa na mnie.
Po wczorajszym, się już wcale nie dziwię, dlaczego osoby, które się odchudziły. często "nie widzą" tego że schudły. Utratę wagi czujesz na zewnątrz ale nie w środku, w umyśle nadal jesteś sobą, w moim przypadku "za dużą" dziewczyną. Potrzebowałam tego wczorajszego szoku, żeby stać się "dużą" dziewczyną, zrozumieć że to co robię to nie tylko liczby ale część mnie. Dotarło do mnie, że coś się jednak zmieniło.
Pozdrawiam ^^
cynamonowy44
17 maja 2015, 19:19świetna robota :) Tez lubie to uczucie :)
corunia
17 maja 2015, 21:24Dziękuję ^^ naprawdę jest to niesamowite uczucie :)