Luuuudzieee czemu mi tak energii brakuje. Niby wiem że trzeba się ruszać, że samo nic nie przyjdzie, nie schudnie się ot tak. Wiem że ode mnie zależy i w ogóle te wszystkie psychologiczne aspekty, ale.... no właśnie chcę a nie chce mi się.. Patrzę na swoje ciało i jestem niezadowolona baaa właściwie mi jakoś przykro. Zrezygnowałam ze słodyczy kupnych, nie jem fast foodów, nie pijam słodkich napoi. Zaczęłam się więcej ruszać wykonuję wyzwanie hulahoopowe, do tego jakas rozgrzewka 15 min, co drugi dzień spacer i ...nic... no zastój, który mnie dołuje i mówi mi "i tak ci sie nie udaje, widzisz po co się męczysz jak nadal jesteś w tym samym miejscu" Dziś znalazłam jakiś filmik z Mel B na yt i myślę sobie a spróbuję ile będę w stanie .. no i wymiękłam po 15 min. moja kondycja leży i kwiczy. kiedyś to ja ważyłam 60 kg, moglam zrobić piechtą w glanach 20 km i nawet zakwasów po tym nie miałam. teraz - wczoraj przebiegłam 200 metrów i jakoś niewygodnie, niekomfortowo się czułąm, ciężko. Jest mi źle. Brak mi energii.. Brak jakiegoś większego motora do działania. chyba znów popadam w depresję.. boję się że słomiany zapał weźmie znów górę i wystarczy że dzień odpuszczę z wyzwaniami i wiem że lipa będzie... wszystko się posypie... co zrobić :( co zrobić :(
Ealish
23 lutego 2015, 20:15Miałam IDENTYCZNIE wczoraj, dziś obudziło mnie słońce i to chyba mnie w końcu zmotywowało (jakoś poczułam wiosnę ;)). Może jutro będzie lepiej? byle się nie poddawać!