Znów staram się schudnąć. Ważę za dużo, o tyle za dużo iż czuję się słaba ociężała bez energii, zakompleksiona. Unikam zdjęć unikam patrzenia w lustro. W szafie pełno ubrań z tych "chudszych" czasów które teraz nieestetycznie opinają, uwydatniają boczki, podciągają się ukazując galaretowaty brzuch. Demotywujące jest to że ogólnie staram się zachowywać aktywność jakąs. Mam zrywy zaczynam cwiczyć ale po 1,5 tygodnia brakuje sił, czasu, cos wypadnie. Słowem standardowe wymówki i powody. Efektów nie ma a nawet jeśli schudnę jakiś kilogram czy dwa to szybko wróci gdy tylko ja zaprzestane jakiejs aktywnosci. Ale to chyba nie tyle o aktywnosc w moim przypadku chodzi co o złe nawyki żywieniowe. Nieregularne jedzenie i podjadanie. tak tak... czuję się winna. Jestem głodna jem, gotuję innym, próbuję i podjadam, szykuję mamie kanapki znów skubne sobie coś. a jeszcze stresy które nauczyłam się "zajadać" ciągle konflikty w domu, problemy w życiu no to czym się tu pocieszyć jak nie czyms dobrym do jedzenia.
Pierwszy krok który poczyniłam to stworzyłam sobie tablicę na której zapisałam 5 posiłkow dziennie. Moim zadaniem na najblizszy miesiac bedzie jedzenie tych 5 posiłkow bez podjadania pomiedzy. Organizm tez musi poczuc sie głodnym bo tak to ja nigdy nie schudnę. Dziś 3 dzień i na razie jest dobrze (nie bardzo bo mam odstepstwa np czasowe bo tego dnia o danej porze jestem np zajęta) ale pomału wyrobię ten nawyk jedzenia tylko wtedy gdy jestem glodna.
Chcę wrócić do mojej poprzedniej wagi. 60 kg było dla mnie dobre.