Kompletny brak motywacji do ćwiczeń, ZUPEŁNE ZERO! Nie ćwiczę nie dlatego, że nie mogę/ nie mam gdzie/ nie mam jak. Najzwyczajniej w świecie NIE CHCE MI SIĘ. Wolę siedzieć na dupie i co chwilę wstać by patrzeć jak rośnie. Nie wiem na czym to polega ale przy 2 poprzednich dietach ćwiczyłam jak głupia. Od rana do nocy, kiedy tylko miałam dla siebie chwilę czasu i kawałek podłogi za to nie potrafiłam opanować apetytu. Teraz, kiedy jeść właściwie mi się nie chce, ćwiczenia stają się jakimś celem nie do osiągnięcia. Mija właśnie 37 dzień mojej diety a waga i wymiary od 3 tygodni w ogóle się nie zmieniają. Chociaż co weekend (w soboty i niedziele) spaceruję (może jakieś 3 km) ale co to daje.. zupełnie NIC!
Mam wielką ochotę na basen, pływanie.. ach, kiedyś to był mój cały świat! ale za cholerę nie przełamię swojego wstydu, nie pokażę się w stroju, NIKOMU, NIGDY, NIGDZIE! To chyba jedyny sportowy akcent, na który mam ochotę.
Może cała ta niemoc to kwestia pogody? :)
Podobno wszystko można zrzucić na pogodę.
Grrrr! Jestem wściekła, obrzydliwie wściekła ale NIE RUSZĘ tego tyłka z fotela za nic. Wykupiłam nawet superdrogą dietę vitalii z ćwiczeniami i cąłym tym bałaganem ale zleciał kolejny tydzień a ja nawet do niej nie zajrzałam.
Co poradzić na taką sportową niechęć?
NIE PODDAM SIĘ! Choćbym zeszłą na złą drogę fastfoodową, będę tyle razy zawracać ile tylko będzie trzeba, byle dojść do celu - smukłej sylwetki.
odchudzamymisie
10 czerwca 2013, 22:47Hej, przełam się! Kuuurcze Tobie się tylko wydaje, że ludzie się na Ciebie patrzą kiedy wcale tak nie musi być :) wszystko dzieje się w głowie.
Ragienka
22 lutego 2013, 09:26Próbuj różnych aktywności i w końcu znajdziesz coś dla siebie. Bedzie dobrze!
prostota
19 lutego 2013, 20:14A może jesz za mało? Ja przy niskokalorycznej diecie również nie miałam ochoty na ćwiczenia - przyszła dopiero później, po dodaniu odpowiedniej ilości kalorii :)