Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Witam Was :)) Moje wyzwanie z INSANITY :)) dzień 1


WITAM! 
Mój pierwszy wpis tutaj. Trafiłam tu przypadkiem, ale zostałam na dłużej. Z zaciekawieniem czytałam Wasze wpisy na temat zdrowego trybu życia i dzięki temu sama tego spróbowałam :) Zaczęłam ćwiczyć bez prowadzenia pamiętnika, były to zwykłe ćwiczenia, przeważnie godzinka rano, na brzuch i pośladki, z Mel B i Tiffany, a czasami różne przeróżne inne :)

Nie trzymałam się wtedy specjalnie diety, zdażało mi się do kawy zjeść ciasteczka, albo skubać chipsy z chłopakiem wieczorem :) Żyłam sobie jak normalna nastolatka :) 

A tu nagle, wpadłam na ćwiczenia INSANITY :D 
Zawsze uwielbiałam wyzwania, samo to, że trening jest rozpisany na jakiś czas motywuje mnie do działania, by się nie poddać, i dać z siebie wszystko, byle wytrwać do końca. Więc czemu by nie spróbować? 

Miałam plan - zacznę od poniedziałku. Wszystko pięknie ładnie, ściągnęłam filmiki, kalendarz. W niedziele miałam osiemnastkę koleżanki. Pech chciał, że tańcząc wpadł na mnie jakiś pijany chłopak i tak mocno uderzył w moją nogę, że poniedziałek i wtorek przeleżałam z nogą w bandażu. Była bardzo zbita. 

Dzisiaj mamy środę. Wstałam zmobilizowana. Noga cała, mogę chodzić, więc myślę, czemu by nie poćwiczyć. To nic, że kalendarz przewiduje ćwiczenia od poniedziałku. Moim poniedziałkiem będzie środa :P po prostu będę inaczej liczyć dni :)

Tak więc: odważyłam się założyć tutaj pamiętnik, by każdego dnia pisać o swoich postępach dotyczących treningu z Insanity :) Co czułam, czy było lepiej gorzej, jak poprawiła mi się kondycja, swoje pomiary, zdjęcia :) Wszystko :)

To taki mały wstęp ;p Jutro wrzucę pomiary, zdjęcia siebie :)

Dzień pierwszy :)
Rano ćwiczyłam FIT TEST. Olaboga ale było ciężko. Mam słabą kondycję, po pierwszych dwóch ćwiczeniach myślałam, że serce wyskoczy mi z gardła :D Czasami zatrzymywałam filmik by mieć lekko dłuższą przerwę między ćwiczeniami. Może i nie wolno, ale kto mi zabroni? Liczy się to, że się nie poddałam, i dotrwałam do końca :D Mam nadzieję, ba, ja w to wierzę, że następnym razem będzie lepiej :))

By ćwiczenia przynosiły dobre rezultaty, postanawiam też trzymać się zdrowego odżywiania, by zostało to we mnie już na dobre :)
Przygotowałam sobie do wielkiego pojemniczka sałatkę, którą będę wcinać, jest Pycha.
Sałatka składa się z papryki, kukurydzy, ryżu, piersi kurczaka i ugotowanego brokułu. Tak naprawdę tego brokułu nie było w przepisie, ale miałam takiego samotnego, wiec ugotowałam, pokroiłam, wymieszałam, i komponuje się wszystko idealnie :D Majonezu nie dodawałam, jak zdrowo to zdrowo :D

Muszę się wziąć za pracę na studia, bo ostatnio zamiast studiami zajmuję się zajęciami dodatkowymi - czyli grafiką komputerową :) pokochałam to bardzo. Ale muszę jakoś to wszystko pogodzić. 
Tak więc te 60 dni wyzwania nie będą tyko na ćwiczenia, ale na zmianę całej mnie :)) Już się nie mogę doczekać!

Dobranoc Tym, które tu trafiły i doczytały moje wypociny :) Chętnie zapoznam się z jakąś duszyczką, razem raźniej :)