No i zaczęłam.dzis trzeci dzień. Jem według rozpiski od dietetyka wg moich nietolerancji pokarmowych. Dorzuciłem też ćwiczenia wczoraj i zapewne dziś i jutro. Spokojnie w rytmie ćwiczę skalpel Chodakowskiej. Zawsze to jednak jakaś aktywność. Nawet przyzwyczaiłam się jeść owsiankę na wodzie a nie na mleku. I wcale nie smakuje gorzej. Zresztą dopiero co zaczęłam to wybrzydzać nie będę. Waga myślę że powolutku w dół pójdzie. Teraz wyczekuje 75 kg później 73 kg i tak na spokojnie. Nie liczę na cud. Wiem po tylu zmaganiach że to jest proces i on trochę trwa. Lecę zabieram się za śniadanie. Miłego dnia.
NoWorries
15 października 2017, 10:12Fajnie, ze jestes :) jestem pewna, ze dasz rade. Poczatki we wszytskim sa ciezsze, ale dałysmy rade wtedy to i dzis damy !