Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trzeci dzień za sobą - masa energii!


Czołem!

Dzisiaj mija trzeci dzień mojej walki. 3 dni to niby niewiele, ale też wcale takie nic, a tu proszę! Minęło z pstryknięciem palcami. I to bardzo aktywnie! (puchar)

Odkąd znów wzięłam się za siebie mam mnóstwo energii. Ćwiczyć mogłabym od rana do wieczora! Nie mówię, że ćwiczenia mnie nie męczą, bo pot leje się strumieniami... Ale odpoczywam, a po paru minutach organizm znów jest w pełnej gotowości i aż pali się do wysiłku. To naprawdę niesamowite i budujące! (tecza)

To na pewno również sprawka zwyczajnej 'poćwiczeniowej' pompy, gdzie mięśnie stają się wyraźniejsze, ale po wysiłku patrzę na swoje ciało bardzo przychylnym okiem. Nawet na taką twarz, gdzie nie ma mowy o napompowanych mięśniach, a sama jest przecież czerwona, zwłaszcza moja. ]:> A mimo to patrzę w lustro i widzę siebie. Upoconą, zmęczoną, ale jakże szczęśliwą! Ponadto zaletą posiadania lustra w pokoju jest niewątpliwie możliwość ćwiczenia przed nim. Nie wiem jak działa ono na Was, ale mnie pobudza do działania.

Ponadto od dziś w Lidlu pojawiło się parę sportowych ciuszków. Ja upolowałam galaktyczne legginsy. Dziś musiałam je oczywiście wypróbować. Są bardzo wygodne. Ale ich większą zaletą jest dla mnie właśnie wzór. Kolorowe, pstrokate, wesołe. Aż chce się ćwiczyć. Nie wierzę, że przez poprzednie lata tak mocno upierałam się przy stonowanych, ciemnych barwach ubrań czy sprzętu do ćwiczeń... (martwy) 

Kolejny dzień za mną, następne przede mną. Następne, LEPSZE dni. <3