Niedziela. Leniwa, rodzinna , przyjemna... Wstałam koło 10.00 więc jeden posiłek miałam w plecy. Pomyślałam - nic to, lecimy z następnym. Z każdym posiłkiem byłam coraz bardziej głodna ,aż gdy po kolacji moja córcia zażyczyła sobie budyniu ... zjadłam pół kubeczka i w końcu się nasyciłam.
Morał z tego pewnie taki, że nie warto opuszczać posiłków. Od poniedziałku trzeba będzie się znów za siebie wziąć.
Z ciekawostek - mam nowa grupę. Wierzę, że tym razem trafioną.
rodopis
20 listopada 2016, 22:53Masz rację nie warto odpuszczać posiłków, ale chyba właśnie lepiej też coś małego przekąsić niż później pochłonąć o wiele za dużo. To tylko pół kubeczka, a nie cały. Jest dobrze a będzie lepiej :*
dens71
21 listopada 2016, 10:14Staram się nie fiksować w głowie ,że muszę schudnąć i nie mogę czegoś zjeść. Raczej staram się myśleć jak pyszna będzie następna potrawa. Jestem przekorna i na mnie "nie wolno" działa bardzo kiepsko :). Pozdrawiam :)