Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ekstremalne przyspieszenie :)


Witajcie Kochani :)

Po zeszłotygodniowym cheat day'u, na który pozwoliłam sobie na weselu moja waga wzrosła o prawie kilogram. Potem spadała, spadała, aż osiągnęłam bodajże 200 gramowy spadek (tak czy siak na minusie :P) Jednak od czwartku, który jest moim oficjalnym dniem ważenia spadła dziś do 105,9 (ważę się co dwa, trzy dni)!!! Aż 2,1 kg od czwartku ??? Miesiąc już dawno za mną... woda powinna na tyle się ustabilizować, żeby już jej nie tracić (chyba, że się mylę). Jem 4 - 5 posiłków dziennie w zależności od tego czy jestem w pracy czy w domu. W moim menu jest chleb, nabiał dużo warzyw. Owoce pojawiają się ale sporadycznie - jakoś nie mam póki co na nie ochoty. Z mięsem jest podobnie, ale ja jakoś nigdy za nim nie przepadałam. w domu głodna nie chodzę, ale za to w pracy muszę się nieźle nagimnastykować żeby zjeść o czasie i czasem zdarza się, że burczy mi w brzuchu... Do tego wszystkiego jeszcze nie ćwiczę - postanowiłam, że zacznę jak waga będzie dwucyfrowa... Może źle robię? ... może zjadam za mało? Czy zacząć liczyć kalorie? Może już teraz zacząć ćwiczyć ??? Jestem w kropce... 

Buziaki :*

  • PapierScierny

    PapierScierny

    18 lipca 2017, 19:06

    Myślałaś może o ograniczeniu nabiału?

  • agazur57

    agazur57

    18 lipca 2017, 12:34

    Też czasami tak mam. W połowie cyklu następuję u mnie zatrzymanie wody, a potem z dnia na dzień "chudnę" np. kilogram lub więcej, bo przechodzę w kolejną fazę cyklu. Poza tym dzień przed ważeniem nie ćwiczę- ważę się kontrolnie co piątek. Zauważyłam, że po treningu więcej ważę, co pewnie też jest spowodowane zatrzymaniem wody.