Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
29.02 post 7. napoleonki i muffinki :)


Witam :D

Dziś post :) jak to się zdarza w niedzielę znów nie wypalił, ale wiadomo weekend ;) dziś bez fotki, ale na obiad mam przygotowane warzywa na patelnie z kurczakiem :) mimo minionych dwóch dni jedzenia waga jest większa tylko o 1,2 kg czyli jutro rano już wróci do normy :D cieszę się ogromnie bo tak stabilnej wagi nie miałam już dawno. a jak przerwałam dietę i  "rzuciłam się na jedzenie" to czasami z 4-5 dni trwało nim się opamiętałam :)
a dziś czuję się lekko, bez wyrzutów sumienia, w weekend sobie pozwoliłam,ale wcale nie siedziałam "przy korycie" cały dzień ;)

zainspirowana przepisem jednej z Vi zrobiłam w weekend napoleonki jaglane 

Pyszne ,naprawdę polecam. Na zdjęciu wersja mniej puszysta tzn blendując kaszę nie dodałam podanego w przepisie mleka, wyszło fajnie bo jak kanapka i krem nie uciekał ze środka podczas jedzenia. Wersję z mlekiem też zrobiłam, napoleonki są wyższe krem puszysty ale równie pyszny :)

upiekłam też babeczki marchewkowo- jabłkowe :)


Chciałabym jeszcze powiedzieć, że spotkałam się z komentarzami, czy zarzutami, ZA CO OCZYWIŚCIE DZIĘKUJĘ :), że jest to zły system, że nie nauczy zdrowych nawyków itp..

Powiem tak, znam siebie i na dłuższą metę regularności i małej ilości jedzenia nie nauczę się nigdy. Ja zwyczajnie lubię jeść, jeżeli mam na coś ochotę to nic mi tego nie zastąpi i w końcu tak i tak to zjem. Nie jem  chipsów i słonych przekąsek, jedzenia typu fast food, nie przygotowuję tłustych posiłków, zwyczajnie zdrowe jedzenie mi smakuje. Ale lubię też czekoladę i to jest coś za co dam się zabić, lubię makarony i nawet jeżeli są zrobione w wersji fit to i tak szybko nabijają licznik, lubię pieczywo - a generalnie jem duże porcje. U mnie dobić do 2000kcal to nie problem, nie głodzę się w dni gdy jem. Posty wybrałam intuicyjnie bo szczerze służą mi, zwyczajnie służą. 

Jestem też typem człowieka, który nie stroni od aktywności fizycznej. oczywiście na tyle na ile obecnie kolana mi pozwolą. Do czasu ślubu nie miałam problemów z wagą, generalnie oscylowała ona miedzy 55-59 oczywiście nie w skali tygodnia czy miesiąca, ale w tych ramach się trzymałam. W 1 ciąży przytyłam 18 kg i nie głodząc się zeszłam do 61,7 pewnie dobiłabym do 59, ale okazało się że jestem w ciąży, w drugiej przytyłam 22kg. Waga stanęła między 64-65 i nie chce odpuścić, a ja wybaczcie nie chcę żyć na 1400 przez całe życie. Zwyczajnie się do tego nie nadaję ;) weekendowo zazwyczaj odpuszczam i cały tydzień wychodzi na 0. Każdy szuka to co mu odpowiada, mi odpowiada DIETA MOSLEYA :D wiem, że powoli, ale bez obciążenia psychicznego dojdę do celu :D może mi to zająć 3-6 miesięcy, nie ważne. Ważne, że żyję zgodnie z sobą, nie zachowuję się ja "wariatka" ciągle licząc kalorie, ważąc jedzenie i zastanawiając się czy nie za dużo zjadłam, a weekendowo rzucając się na pyszności - wychodząc jednocześnie na osobę niekonsekwentną,  bez silnej woli itp co z kolei powodowało wyrzuty sumienia i zaniżenie samooceny . 

POZDRAWIAM :D

  • wierzba2014

    wierzba2014

    10 marca 2016, 14:13

    Bardzo mądrze napisałaś, nie można wiecznie cierpieć i jeść to, co ktoś mi narzuca. Ja znam siebie najlepiej, wiem co jeść i kiedy i czego nie jeść, jeśli chcę schudnąć, wiem też co jest zdrowe, a co mniej Ty widzę też. Pozdrawiam.

    • DietaMosleya

      DietaMosleya

      10 marca 2016, 15:49

      Super:) dziękuję za miłe słowa. Pozdrawia :)

  • angelisia69

    angelisia69

    29 lutego 2016, 16:50

    oo te napoleonki do ktorcyh wrzucilam przepis ;-) ja niestety za malo masy zrobilam i wyszly takie plaskie nie warte foto:P Babeczki wygladaja pysznie.Ciesze sie ze dobrze sie czujesz na tej diecie,grunt to jesc smacznie i do syta.Powodzonka

    • DietaMosleya

      DietaMosleya

      1 marca 2016, 10:52

      Dziękuję :) kasza jaglana w formie kremów skradła moje serce ;)