Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Trzeba odbic sobie weekend...




Witajcie ;) Sobota w szkole minęła strasznie, w pewnym momencie miałam tak dość, że zwiałam ;D W domku byłam o 18, chociaż coś. Później wieczorem spotkanko i jeszcze jedna rzecz o której chyba nie chcę pisać. W domku byłam przed 2 ;] To był najpiękniejszy wieczór. Jakoś mi się od tego dnia odmieniło, coś w tym jest. Wstałam w niedzielę przed 9 !!! Byłam w szoku, cały czas mam zaciesz i jakąś pozytywną energie. Czuję się wyśmienicie. Dziś napisałam biologie i niemiecki (uczyłam się 4 stron a zrobiono kartke sprzed 2 lekcji ;<) Ale jakoś improwizowałam i wpadły dwie piąteczki ;] Jutro najgorszy dzień jak co tydzień a tym bardziej, że muszę !!!!!!!!!!!!!! zdać gegre odp. mapy ćwiczenia itp. Jestem przerażona, kompletna pustka w głowie, w week nie było czasu na naukę, ale jak dziś dałam rade i mało się uczyłam to jutro tez powinno jakoś pójść ;p Znów nabrałam potrzeby picia wody z cytrynką mniam Po środzie powinien byc juz chwilkę lajcik to mam nadzieję, że uda mi się dorwać wagę, jestem bardzo ciekawa czy idzie w dół czy tez w górę, a może bez zmian ;? Poczytam i idę udawać, że się uczę. Znając mnie dopiero o 21 coś tknę ;]