No tak. Wczoraj rano, chcąc sie upewnić, że waga ładnie spada zważyłam się.
I co ?
I przybyło mi 0,50 kg. Bleeeee.
Nie lubię tych weekendów a zwłaszcza sobót. Jeszcze chyba w żadną sobotę nie wytrzymałam w 100 % na diecie. Wczoraj już było lepiej. Do obiadu trzymałam się dzielnie choć kusiło to i owo. Na obiad przygotowałam sobie warzywa na patelnię z ryżem a reszta Rodzinki zażyczyła sobie placków ziemniaczanych. Uwielbiam placki ziemniaczane!
No i oczywiście skusiłam się na jednego w wersji light - z jogurtem naturalnym zamiast śmietany. Wieczorem w ramach pokuty pobiłam swój dzienny rekord jazdy na rowerku - przejechałam 30 km. i spaliłam 670 kalorii. Do tego pokręciłam się 10 min. na twisterku i zrobiłam kilkadziesiąt brzuszków.
No i dzisiaj waga była łaskawsza chociaż i tak nie jest super.
Zaczynam lubić poniedziałki bo to oznacza powrót do diety po weekendowych szaleństwach.
U mnie dzisiaj za oknem szaro, ponuro i deszczowo.
Jednak życzę Wam dużo uśmiechu, słońca i silnej woli do walki ze swoimi słabościami.
milo83
19 lutego 2008, 09:08masz racje poniedzaiałki pod tym wzgledem są super ale już chyba z zasady sie w nie nie warzę bo zawsze nie podoba mi sie to co widzę, wole opróżnić żoąłdek i poczekać do środy. Buźka
ZielonyGroszek
19 lutego 2008, 08:11Dietuje od poniedziałku do piątku. Weekendy to przeważnie porażka, za duzo rodzinnych spotkań. A obie mamusie miłość okazuja poprzez góry smakołyków, które trzeba przyswoic, by nie urazić. Ehhh
malgoska1571
18 lutego 2008, 22:11Chodze na spacerek-moja rodzina mówi ,ze to spacerniak tak jak w więzieniu,bo obchodzę swoją mieścinę - 5 km szybkim krokiem .Obiecałam ,że dojdę do Koszalina(200km) więc już niedługo,a w lutym mam zrobić 110 km-więc jeszcze trochę.Milych snow.
zosienka63
18 lutego 2008, 19:28chyba jakieś licho jest w wekendach . U mnie też nie jest 100 % dietki , zawsze na coś się skuszę niedozwolonego . Ale od poniedziałku znowu dietka i tak w kółko . Pozdrawiam Stasia
malgoska1571
18 lutego 2008, 16:36Tak to prawda ,ze jak by sobota i niedziela trwały jeszcze parę dni to moje odchudzanie trwało by chyba 10 lat .Pozdrawiam.
psmwt
18 lutego 2008, 14:36Kilkadziesiąt brzuszków na konto jednego placka. Chyba sumienie mocno Cię gryzło. Ale na optymizm u Ciebie niezawodnie można liczyć. Miłego popołudnia
izabelka1976
18 lutego 2008, 12:34Ja też uwielbiam placki ziemniaczne!!! Mmmniam!!! Unikam ich jak ognia, bo wiadomo jakby się to skończyło. Kurczę jak nam Matkom Polkom cieżko. O rodzinkę trzeba dbać, dogadzac im, pichcić a same możemy jedynie powąchać te smakołyki, bo musimy ładnie wygladać. Czasami sie zastanawiam czy przypadkiem za dużo od siebie nie wymagamy.....Trzyma kciuki za Twoją dietkę!!! Najważniejsze, że w te poniedziałki masz ochotę na dalszą walkę. Buziaki!!!!
suonce89
18 lutego 2008, 12:07<img src="https://app.vitalia.pl/graphics/good_day/images/25.gif" alt="zwani.com myspace graphic comments" border=0><br>