Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kiepsko :-((((


Wczoraj ewidentnie przecholowałam. Ze wszystkim. Winkiem domowej roboty (w nocy brałam  tabletkę bo tak mnie bolała głowa że nie mogłam spać nie mówiąc już o "suszeniu" w gardełku), chlebkiem z masełkiem i serkiem brie (o godź. 22.00 zjadłam aż trzy kromki), paluszkami, orzeszkami słonymi i innymi podobnymi śmieciami. efektem była oczywiście dzisiejsza zwyżka na wadze (63,1 kg). Mam jednak nadzieję że to tylko chwilowe i nawet nie zmieniam paska.

Do plusów wczorajszego dnia mogę zaliczyć to, że do godź 16.00 było bardzo dietetycznie oraz to że poćwiczyłam ABS na brzuch i na nogi (na pośladki już nie dałam rady) tak więc  całkowicie beznadziejnie nie było. No i oczywiście spędziłam miłe popołudnie w towarzystwie mojego brata i bratowej a to przecież też się liczy co nie? 

Miałam dzisiaj zrobić podsumowanie listopada. Jakoś mi się po tym porannym ważeniu odechciało. Gdyby nie ta zwyżka (ciagle mam nadzieję że to tylko chwilowe) to wyszłoby, że w listopadzie schudłam 2,3 kg. Jak dla mnie nieźle.

  • izabelka1976

    izabelka1976

    2 grudnia 2008, 18:37

    ta wzyzka jest na pewno chwilowa, a liczy śię sredni bilans! Jeśli o mnie chodzi to wystrzegam sie wina jak mogę. Niby lampeczka czerwonego wytrawnego wieczorkiem nie jest niczym okropnym, ale ja po tej lampeczce tracę hamulce jedzeniowe. Strasznie zaostrza mi się po nim apetyt.Najchętniej na brie właśnie! Buziolki!

  • dora77

    dora77

    1 grudnia 2008, 10:46

    ja ostatnio nie robię podsumowań bo się kręcę wokół 58 więc nie ma czego liczyć,.......... ja w sobote tez imprezowałam aż główka bolała, pa

  • dgamm

    dgamm

    1 grudnia 2008, 09:38

    ...że to motywuje mnie bardziej do trzymania diety!!!Pomyslności.PA!