U mnie duża poprawa.
Dzisiaj na wadze było 63,8 co oznacza że od poniedziałku kiedy to wróciłam na dietkowe tory spadło prawie 2 kg. Czuć to po ciuchach i ogólnie po moim wyglądzie więc jest ok. Wiem że jak na 5 dni to spadek wagi jest bardzo duży ale myślę, że ta poniedziałkowa (65,5 kg) była jednak trochę zawyżona w związku z nagromadzeniem się w moim organiźmie dużej ilości wody. Byłam wtedy jakaś taka opuchnięta tak że nawet nie mogłam zdjąć pierścionków z palców a te zwykle są luźne. Ponadto jestem na tydzień przed @ więc woda ma prawo się zbierać. W poniedziałek "przeprosiłam" sie z moim rowerkiem stacjonarnym i przepedałowałam ponad pół godziny, do tego od paru dni kręcę sie po 10-15 min. na twisterku i robię serie brzuszków. W środę mój mąż specjalnie wrócił wcześniej z pracy żebym mogła pójść do klubu na fitness. Mówię wam dziewczyny! jak mi się nie chciało wyjść z domu!! Jednak zmobilizowałam się i poszłam! To była najlepsza decyzja jaką ostatnio podjełam. Dlaczego? W klubie spotkałam koleżankę której nie widziałam przez ponad 3 lata gdyż wyjechała do Irlandii i urwał nam się kontakt. Kiedyś razem pracowałyśmy i chodziłyśmy na studia podyplomowe (pisałysmy wspólną pracę dyplomową z pozyskiwania funduszy unijnych na szkolenia dla studentów i absolwentów) ale kiedy ja zaszłam w ciązę - ona wyjechała z mężem do pracy i nawet nie wiedziałam co sie z nią dzieje. Okazało sie że wróciła 4 miesiące temu, znalazła pracę i mieszka całkiem niedaleko mnie. I pomyśleć, że gdybym sie nie zmobilizowała do pójścia do klubu to dalej bym nie wiedziała że ona jest w kraju. Ja mam jeszcze ostatnie wejście na karnet i na razie nie miałam wykupić nowego z powodu poświątecznego braku gotówki :-(
A tak mamy się zdzwonić w przyszłym tygodniu na pogaduchy :-)
Poza tym straszne u mnie zamieszanie. Jak wiecie moja córcię wozimy do niani. No i ostatnio zaczęły się problemy. Nie dość że niania podwyższyła nam opłatę za opiekę to jeszcze kiedy poprosiliśmy ją o współpracę w oduczniu małej od pieluch to odmówiła tłumacząc się brakiem czasu (ma jeszcze dwoje innych dzieci) i tym że Amelka nie potrafi jeszcze kontrolować swoich potrzeb fizjologicznych i nie woła siusiu. To akurat jest dziwne bo w weekendy kiedy jest cały dzień ze mną to chodzi ciągle bez pieluchy (ma zakładaną tylko na spanie) i potrafi przybiec z drugiego pokoju wołając że chce. Co prawda zdarza jej sie czasami narobić w majtki i sama też muszę jej się ciągle pytać czy chce siusiu i nawet jak mówi nie a minęła ponad godzina to po prostu wysadzać ją na nocnik ( na ogół z sukcesem ;-)) no ale nie od razu Kraków zbudowano co nie. A niania tego nie rozumie i mówi że jak ja ją naczę to ona będzie tą naukę jedynie kontynuowała. A jak ja ją mogę nauczyć w weekendy i po 4 godz.. po południu? Co prawda jak Amelka wraca od Niani to zdejmuję jej pieluchę ale czasem mała się wścieka i nie chce jej zdjąć (bo u niani chodzi z) a przecież na siłę tego nie będę robić. No ręcę opadają.
Dlatego podjęliśmy decyzję o zapisaniu jej do żłobka.
Miejsce się znalazło i od 2 lutego zaczyna chodzić.
Emocjonalnie na pewno sie nada - jakoś jesteśmy o to spokojni.
Tylko co będzie jak zacznie chorować? Powrotu do tej niani już nie będzie - to wiemy na pewno.
Czas pokaże.
psmwt
18 stycznia 2009, 07:04Nie martw się na zapas tymi chorobami. Moje dzieci często smarkate ale jakoś chodzą i się powoli uodporniają. A ta niania faktycznie idzie po najniższej linii oporu. Własna wygoda a nie dobro dziecka jest dla niej ważne.
martaluna
16 stycznia 2009, 18:33Witaj slonko,widzialam ten czterokolowy tez,fajnie ze ci pasowal,to znaczy,ze dobrze sie sprawowal,cieszy mnie to,bo przypadl mi do gustu.Masz racje ze nie chcesz tej niani,to totalna porazka,ja tez opiekowalam sie malym dzieckiem kiedys jak mialam tylko syna malego i wspolpracowalam z rodzicami w 100% jak chcieli oduczac smoczka,a ich maly mial juz 2lata! jak chcieli nauczyc nocnika,jak chcieli by bawic sie z dzieckiem w kreatywne gry i zabawy,oni byli dla mnie przemili,ja tez dawalam z siebie wszystko,ale wyjechali oboje do pracy do anglii i niestety skonczylo sie bawienie,ale tesknilo mi sie za Krzysiem bo tak mial na imie :) W zlobku,no nie wiem,mam zle zdanie o paniach z zlobka,ale sama musisz sprawdzic,moze a nuz trafisz na fajne,buziaki sle i gratuluje spadku wagi,milego wieczorka :)
dora77
16 stycznia 2009, 16:16z rezygnacji z usług tej pani, skoro nawet na nocnik małej nie chciała wysadzic, bo po co nie? nałozy pampersa i ma z głowy........ szkoda słów, a żłobki dla ludzi, wszystko bedzie ok, gratuluję dochodzenia do wagi z paska, pa
zosienka63
16 stycznia 2009, 14:20No ja z takiej niani tez bym zrezygnowała , jakby łaske robiła a to przecież żywe dziecko a nie lalka .To super , że udalo ci się zrzucić 2 kg. to jest coś , ja próbuję od poniedziałku , zobaczę jak się zważe . pozdrawiam i życzę miłego wekendu z córeczką . Stasia
malgoska1571
16 stycznia 2009, 11:29Fajna rada z ta czekoladą,bo ja nawet jak jem to prawie łykam.Nie potrafie sie nią cieszyć.Popracuje nad tym!Z ta niania to chyba dobrze,bo widać,ze nie przyklada się do rozwoju małej,a każda niania powinna to robic żeby dziecko rozwijało się !!!Madra decyzja.Jest taka zasada,ze jak dziecko nie chodzi do przedszkola to i tak bedzie chorowac w szkole.Musi byc ten czas na zetknięcie sie z wieksza ilościa bakterii.Bedzie dobrze!!!
izabelka1976
16 stycznia 2009, 09:54superowo, ze wróciłaś na dietkowe tory. Każda z nas po świateczej rozpuscie potrzebowała trochę czasu, zeby się podnieść z dołka :o) Waga Ci pomogła w tym, nie ma to jak szok wagowy i myśl: o nie! biorę sie za siebie :o)) Niania Amelki jest dla mnie co najmniej dziwna. W końcu nie płaci jej sie za "przechowanie" dziecka tylko za jakis wkład w jej rozwój! Ja miałam podobny problem ze żłobkiem. Julka poszła do złobka w wielku niespełna dwóch latek i juz wtedy w ciagu dnia nie potrzebowała pampersów. A panie jej go zakładały, tłumacząc, ze na naukę sygnalizowania na siusiu jest za wcześnie, i bedą uczyć dzieci, ale na wiosnę...U mnie problem był jeszcze taki, ze Julka pomimo, ze miała załozonego pampersa, nie chciała juz w niego robić siusiu. Dreczyłam je do tego stopnia, ze przestały jej go zakładać :o) Buziaki!