Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Minęły 3 tygodnie ....


Dzisiaj mijają 3 tygodnie diety. Nie powiem, że byłam święta przez całe 3 tyg., grzeszki miałam, szczególnie w weekend.

W niedzielę dostałam @. Czuję się pękata jak balon. Dzisiaj rano się zważyłam - 74,5 kg.

0,1 mniej niż tydzień temu, tragedia....ale nie chcę brać tego do serca......@ robi swoje - mam taką nadzieję.

W weekend miałam kilka grzechów i wczoraj też :PP 

Kupiłam wczoraj smaczek konserwowy, mielonkę (zwał jak zwał wiadomo o co chodzi) z taką galaretką na około...... taką miałam ochotę na kanapkę właśnie z tym czymś.....i zjadłam 3 kanapki.

Synek też wyrywał mi z rąk kanapkę ze smaczkiem/mielonką, co najmniej jakbym jadła jakąś szynkę parmeńską :D sam się chyba przejadł szynkami droższymi. Teraz mógłby jeść mielonki, pasztety i parówki :)

W ogóle mam nerwa na końcu nosa, jakaś podminowana jestem...

Wizytę u dietetyczki mam teraz w czwartek. Jestem ciekawa co powie, bo na 3 tygodnie chyba mało waga spadła (szloch) - 1,8 kg.

  • Sunniva89

    Sunniva89

    1 lipca 2014, 19:58

    Powoli, małymi kroczkami wyrabiaj sobie coraz lepsze nawyki żywieniowe, moim zdaniem jeśli sie całe życie źle odżywialo i ulegało pokusom to w kilka tygodni nie da się nagle być osoba ktora mocno pilnuje michy. Na wszystko trzeba czasu. I ty to osiagniesz :)

    • dorotha

      dorotha

      2 lipca 2014, 08:27

      Święte słowa :) pozdr