Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zwątpiłam w ludzi.


ostatnio ktoś dla mnie ważny stwierdził że jestem fałszywą kłamczuchą, że próbuję ponad wszystko zdobyć atencję innych i , a jakże, jestem szmatą.

nie powiem - zabolało mnie to, cholernie. jednak kolejnego dnia już wiedziałam że te słowa powinny być wypowiedziane do lustra.

zrobiłam coś głupiego i się tego wstydzę.

jest w moim życiu facet, do którego mam słabość od 3 lat. on o tym oczywiście wie. 

miałam małe przerwy na inne związki, ale zawsze było coś, co pchnęło mnie w stronę Piotrka. on często się do mnie uśmiechał, patrzył prosto w oczy.

ostatnimi czasy naprawdę dobrze się dogadywaliśmy, gdy patrzyłam w jego oczy widziałam malutkie iskierki. pokazywał mi, że mu na mnie zależy. podchodziłam do tego z dystansem, myślałam, że tylko sobie to wmawiam - ale kiedy inni zaczęli to zauważać, to i ja nabrałam chęci do życia i miałam wielkie nadzieje. z dnia na dzień coraz bardziej mnie w sobie rozkochiwał - on wie jak to robić. 

znacie ten stan gdy jesteście codziennie tak podekscytowane, że nie wierzycie, że można budzić się z promiennym uśmiechem na twarzy nawet podczas najbardziej deszczowych dni?

martwił się o mnie i mnie to cieszyło. to, że kogoś obchodzą moje problemy.

opowiedziałam mu o najbardziej wstydliwych problemach, o tym co mnie martwi i co męczy. otworzyłam całkowicie przed nim serce, nie miałam zadnych barier. czułam się odnowiona gdy wypowiedziałam na głos cały ból, który od lat siedział w moim sercu zaszyty.

wszystko dążyło do najlepszego, chociaż nigdy otwarcie nie mówiliśmy o związku.

pewnej deszczowej nocy zostaliśmy sam na sam. był za mną ciężki dzień, byłam całkowicie zmęczona i smutna. on użyczył mi swojego ramienia jako podpory i do wytarcia łez. skończyło się tym, że wylądowaliśmy w łóżku. szczegółów nie będę opisywać, lecz był to mój 2 w życiu raz. nie wiem jak to się stało, bo mimo że był mi bliski i chciałam z nim być, to nie chciałam tego robić. cały stosunek nie był nawet przyjemny, jednak czułam się dobrze gdy patrzył mi w oczy.

w mojej głowie wirowało od emocji - z jednej strony - nie chciałam tego robić, ale tej nocy, po wielu godzinach bez snu, zmęczona, nawet nie wiedziałam za bardzo co się dzieje - zgodziłam się. a z drugiej strony czułam się bardziej atrakcyjna, wydawało mi się że moje ciało nie jest tak odrażające, jak sobie wyobrażałam. cały świat wirował od zakręconych myśli, po czym zasnęłam.

budząc się rano miałam dobry humor, miałam ochotę śpiewać i tańczyć, zwyczajnie pomyślałam że po miesiącach "gry" we flirtowanie i "zarywanie" przeszedł do poważniejszych czynów i pokazał że mu zależy, bardzo. (kiedyś, kilka lat temu gdy poważnie rozmawialiśmy, i nic nas nie łączyło, to mowil mi bardzo dużo o jego szacunku do kobiet i takie tam pierdoły - wiedziałam że nie chce krzywdzić kobiet i jest wierny).

przywitałam się z nim ciepło, uśmiechnęłam się, jednak on był nieswój. robił mi na złość i olewał. zrobił głupią awanturę, nie wiem o co. i jakoś czas zleciał. po jakimś czasie zauważyłam, że jakaś OBCA dziewczyna się do niego klei i próbuje cały czas być tam gdzie on. jak myślicie, co się stało? uprawiali seks na moich oczach! (następnego dnia on flirtował z jeszcze inną dziewczyną, ale to już nieważne..)

poczułam się naprawdę źle. taki spadek ze szczytu na samo dno.

czułam się jak ostatnia szmata, która dała jakiemuś frajerowi. całkowicie przestałam się sobie podobać i moja samoocena spadła poniżej zera.

ale mimo wszystko zrozumiałam że nigdy więcej nie zrobię tego błędu i nikomu nie uwierzę na ładne oczy. postaram się zmienić moje zachowanie, moje życie. zmienię wszystko. bo już wiem, co zrobić by być szczęśliwą. dobrze, że szybko dowiedziałam się, jakim skur*ysynem jest naprawdę.

jedyne co mnie martwi to fakt, że on może się zemścić (zrobił mi awanturę, że płaczę!). on wie aktualnie o mnie wszystko i może mnie zniszczyć. przeraża mnie to.

nigdy nie czułam się tak dziwnie. wystarczy mi fakt że zachowałam się jak szmata. miłość miłością, ale zrobiłam źle. nie wiem jak się z tego otrząsnąć. nie wiem, straciłam jakiekolwiek nadzieje i podporę, którą był ON.

nie wiem czy to dobrze, że tutaj napisałam to wszystko, jednak nikomu nie ufam na tyle, by to powiedzieć. anonimowo mam więcej odwagi.


dziwne, że on tyle mówi o szacunku i miłości, a sam jest frajerem który rucha codziennie inną kobietę.

będę silna, ale nie będę robić czegoś jak " JA MU JESZCZE POKAŻĘ".

co mam mu pokazać? on niczego nie zrozumie, bo mózg ma ulokowany dużo niżej niż powinien. mam go w dupie. liczę, że znajdę kogoś normalnego kiedyś.

  • asik77

    asik77

    24 maja 2015, 18:02

    wiem co czujesz niestety tacy są faceci mi po ostatnim związku dalej trudno komukolwiek zaufać ......bo boję sie ,ze bedzie tak jak z P mineły już prawie 2 lata :(

  • jamida

    jamida

    24 maja 2015, 17:24

    oj dziewczyno ...... obie popełniłysmy podobne błędy w zyciu teraz musimy wierzyć, że już tak naiwne nigdy więcej nie bedziemy

    • doskonalosc

      doskonalosc

      24 maja 2015, 17:35

      trzeba się uczyć na błędach. myślę że niestety u mnie podziała to w drugą stronę - ciężko mi będzie jakiemukolwiek facetowi zaufać

    • jamida

      jamida

      24 maja 2015, 17:40

      bo im sie nie ufa nie wiesz? tylko kiedy juz sie zauroczymy to przycmiewa nam rozum. trzeba sie ogarnąć ech

    • doskonalosc

      doskonalosc

      24 maja 2015, 17:42

      no niestety. ale warto mieć nadzieje ze znajdzie sie ktos komu jednak bedzie mozna ufac :)

    • jamida

      jamida

      24 maja 2015, 17:44

      ech czas pokaze

  • natka0926

    natka0926

    24 maja 2015, 17:23

    szmata to z niego niezła... masz racje nie trac juz na niego czasu bo niewarto